wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 2



Gdy tylko Sebastian przyszedł do domu Iwona zaczęła szykować kolację. Mój młodszy brat nie był specjalnie mną zachwycony, jak Dominika, co muszę przyznać było mi na rękę gdyż nie zasypywał mnie milionem pytań. Gdy zjadłam ojciec pokazał mi moją małą sypialnię, która normalnie stała pusta lecz teraz, specjalnie dla mnie, została wyremontowana. Ściany były pomalowane na jasny fiolet, po prawej stronie stało łóżko obok szafka nocna z lampką, pod oknem biurko, a tuż obok drzwi wielka szafa na ubrania.
- Rozgość się – uśmiechnął się do mnie odstawiając walizki na środku pokoju. – Może pomóc ci się rozpakować? – Kiwnęłam głową na nie. Westchnął i wyszedł z pokoju. Zostałam sama. Na początek wzięłam się za rozpakowanie walizek z ubraniami, a dopiero potem za resztę. Kiedy już skończyłam wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę, było w pół do dziewiątej więc zabrałam kosmetyczkę oraz pidżamę i poszłam do łazienki się umyć.
Przetarłam dłonią zaparowane lustro i przyjrzałam się sobie. Ostatnio źle sypiałam, ciągle miałam koszmary przez co sińce pod moimi oczami były coraz bardziej widoczne. Umyłam zęby i zaczęłam rozczesywać włosy. Powinnam coś z nimi zrobić, rozejrzałam się ale nigdzie nie zauważyłam nożyczek.
„Masz takie piękne włosy! Też takie chcę!” – usłyszałam w swojej głowie głos przyjaciółki. Oczy zaczęły mnie piec więc jak najszybciej wybiegłam z pomieszczenia i gdy już znalazłam się w swoim pokoju od razu wskoczyłam pod kołdrę. Odwróciłam się plecami do ściany i patrzyłam na telefon, który położyłam na szafce. Jak idiotka od kilku tygodni czekałam na jednego głupiego sms-a, którego przez półtora roku dostawałam co wieczór. Lecz teraz telefon milczał a ja miałam coraz większą ochotę się rozpłakać.
Nie wiem jak długo tak leżałam ale w końcu postanowiłam wyjść z pokoju, po pierwsze za potrzebą a po drugie trochę zgłodniałam. Jak najciszej przemierzyłam odległość z pokoju do łazienki a potem zeszłam na dół do kuchni. Nie za bardzo jestem jeszcze rozeznana gdzie co leży więc po prostu zajrzałam do lodówki, może znajdę jakiś jogurt. Światło z lodówki trochę mnie oślepiło, zmrużyłam oczy i czekałam aż przyzwyczają się trochę. Znalazłam jakiś serek więc wzięłam go i zamknęłam lodówkę.
- Zgłodniałaś? – usłyszałam głos obok siebie, przestraszyłam się i wypuściłam z rąk plastikowy kubeczek. – Przepraszam nie chciałem cię przestraszyć – powiedział tata i wymijając mnie podszedł do jednej z szafek z której wyciągnął łyżeczkę, a następnie mi ją podał. Nie wiedziałam czy mam usiąść czy mogę sobie iść. Wiem, że chciał ze mną porozmawiać ale ja jeszcze chyba nie byłam w stanie. Wtedy on po prostu zapalił światło, wyciągnął jeszcze jeden serek i usiadł przy stole. Może po prostu posiedzimy i pomilczymy? Usiadłam naprzeciwko niego, otworzyłam wieczko i zaczęłam jeść. Tata jadł i patrzył się na mnie ale nie próbował nawiązać rozmowy przez co byłam mu wdzięczna. Kiedy się poznaliśmy byłam zupełnie inna, on też był inny. Śmierć mojej mamy wpłynęła na nas oboje, na mnie trochę bardziej bo byłam z nią na co dzień. On natomiast pogodził się już raz z jej stratą kilka lat temu, chyba był przyzwyczajony.
Wyrzuciłam pusty kubeczek do śmieci i podeszłam do taty, przytuliłam się mocno do niego. Sama nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, a obiecałam sobie, że nie będę. Ojciec po prostu przytulił mnie mocniej do siebie i gładził po głowie.
- No już cichutko – mówił mi do ucha. – Chodź – złapał mnie za rękę i gasząc światło w kuchni przeszliśmy do salonu, posadził mnie na kanapie, zapalił lampę i wrócił do mnie. Znów się w niego wtuliłam. – Wypłacz się to dobrze ci zrobi. – Szeptał podczas gdy ja zanosiłam się szlochem mocząc mu koszulkę.
Gdy się przebudziłam leżałam w łóżku w swoim pokoju. Przetarłam zaspane oczy i sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. Było grubo po trzynastej a z dołu dochodziły wesołe wołania mojej siostry. Odrzuciłam kołdrę i wstałam, podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne legginsy oraz wielką ciemnozieloną bluzę Adama. Rozejrzałam się jeszcze za kosmetyczką ale nigdzie jej nie widziałam, musiałam ją wczoraj zostawić w łazience.
Kiedy już się ubrałam i ogarnęłam mogłam zejść na dół. Mam nadzieję, że nie będzie bardzo widać, że przepłakałam pół nocy. Kiedy weszłam do salonu pierwsze co zauważyłam to wielki świerk stojący w jednym rogu tuż przy oknie oraz Dominikę biegająca w tą i z powrotem, zatrzymała się dopiero wtedy kiedy  mnie zauważyła.
- O! Lenka ubieramy choinkę! Tatuś ją przywiózł! Prawda, że ładna?! – nawet nie wiem kiedy mała pociągnęła mnie za rękę, wyprowadziła na środek salonu i podała pudełko z bombkami.
- Najpierw to Lena coś zje – powiedziała Iwona.- Na co masz ochotę? – zwróciła się do mnie. Wzruszyłam tylko ramionami, nie byłam specjalnie głodna. Najchętniej to opatuliłabym się ciepłym kocem i przeglądała zdjęcia na swoim laptopie. – Zrobię ci owsiankę z owocami i miodem, może być? – kiwnęłam głową i usiadłam na kanapie. Iwona poszła do kuchni, a chwilę potem przyszedł tata z parującym kubkiem kawy. Usiadł na fotelu.
- Tato kiedy ubierzemy choinkę?! – dopytywała się Dominika przekładając ostrożnie pudełka z bombkami.
- Kiedy chcesz – uśmiechnął się do niej, wstał i chwycił jeden sznur lampek i zaczął go rozplątywać. Po drugiej stronie stołu na podłodze siedział Sebastian i rozplątywał drugi.
- Widzisz, jakbyśmy je złożyli w zeszłym roku to by teraz nie było problemu – zaśmiał się Sebek patrząc na tatę.
- No wiem ale ci się nie chciało!
- To tobie zawsze się nie chce! – Uśmiechnęłam się. Mamie też zawsze nie chciało się składać lampek a za rok narzekała, że się poplątały. Zawsze się wtedy z niej śmieliśmy z dziadkiem.
- Proszę! – nagle przede mną pojawiła się Iwona z miską owsianki. Zaczęłam jeść i stwierdziłam, że jest pyszna. Po kilku minutach zjadłam wszystko i poszłam do kuchni umyć naczynie. Dominika pobiegła za mną i cierpliwie czekała aż skończę zmywać po czym zaciągnęła mnie do salonu oświadczając, że beze mnie nie zaczną. Dostałam pudełko czerwonych bombek z brokatem i miałam je wieszać na choince ale skończyło się na tym, że tylko podawałam je małej. Po godzinie choinka była ubrana a tata z Sebastianem wyszli na dwór zawiesić lampki przed domem.
- Co robimy? – spytała się mnie Dominika. – Oglądamy bajki? – uśmiechnęłam się do niej i rozsiadłyśmy się wygodniej na kanapie, włączyłam Disney Channel. Mała od razu się strasznie wkręciła, a ja byłam tylko obecna ciałem. Znów dopadł mnie ten okropny stan melancholii. Chyba nie powinnam zakładać tej bluzy, ciągle czuję zapach jego perfum. Adam zawsze na mnie krzyczał kiedy ich używałam i udawał obrażonego. Nagle poczułam jak na mojej szyi zaplatają się chude rączki.
- Czemu płaczesz? – spytała Dominika szeptem. Szybko przetarłam policzek ręką i rzeczywiście był mokry od łez, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że płaczę. – Tęsknisz za swoją mamusią? – kiwnęłam powoli głową. Może wiedziała więcej niż myślałam, na pewno tata musiał jej jakoś wytłumaczyć, że teraz będę z nimi mieszkać. – Tata powiedział mi, że teraz twoja mamusia jest razem z aniołkami – nadal szeptała – ale jak chcesz mogę się z tobą podzielić moją mamusią – dodała jeszcze, pocałowała mnie w policzek i mocno przytuliła.
- Dziękuję – odszepnęłam jej i mocno przytuliłam. Po kilku minutach mała odsunęła się ode mnie. – Muszę iść do łazienki – powiedziałam jej wycierając policzki. Kiedy już się ogarnęłam wróciłam do salonu, gdzie siedzieli już Sebastian z tatą i o czymś zawzięcie dyskutowali. Postanowiłam zajrzeć do kuchni gdzie od dobrych kilkunastu minut zaszyła się Iwona. – Pomóc ci w czymś? – spytałam.
- Nie, nie trzeba – powiedziała obierając ziemniaki.
- I tak nie mam co robić – wzruszyłam ramionami. Spojrzała na mnie ze smutkiem.
- Możesz zrobić surówkę – kiwnęłam głową. Rozejrzałam się po kuchni, sięgnęłam większą miskę, nóż i deskę do krojenia a z lodówki wyciągnęłam potrzebne składniki. O wiele bardziej wolałam coś robić bo przynajmniej wtedy choć na chwilę przestawałam myśleć o tym co się stało.
Po obiedzie, Iwona z tatą zaczęli zmywać, poszłam zaszyć się w swoim pokoju. Odłączyłam laptopa od ładowarki, wzięłam słuchawki i telefon i usiadłam na łóżku owijając się kocem. Zalogowałam się na facebooka, dawno już tego nie robiłam. Miałam kilkanaście powiadomień ale tylko odznaczyłam, że je przeczytałam i weszłam na profil Adama. Kiedy tylko zobaczyłam „znicze” w postach miałam ochotę przywalić każdemu kto tak napisał. Przetarłam oczy, w których już zaczynały się gromadzić łzy i weszłam w zdjęcia. Na większości z nich byłam ja z Adamem ale często była też Marta jego młodsza o dziesięć miesięcy siostra a moja przyjaciółka. Marta była od niego młodsza ale wszyscy byliśmy z tego samego roku. Włączyłam pierwsze i ostatnie zdjęcie, które widniało w albumie. Nie wytrzymałam i znów się popłakałam. Sama nie wiem czemu tym się katuję. Z jednej strony strasznie za nimi tęsknię ale z drugiej mam ochotę zapomnieć o tym całym bólu. Szybko zamknęłam laptopa i odłożyłam go na podłogę, wcisnęłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę, której przez ostatni czas bardzo często słuchałam.
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time” *
Nie wiem jak długo tak leżałam ale w końcu drzwi do mojego pokoju się otworzyły, najpierw zobaczyłam tacę z jedzeniem a dopiero potem mojego tatę. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i wyłączyłam muzykę siadając.
- Nie zeszłaś na kolację więc ci przyniosłem – uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest ale nie na długo. Przejęłam od niego zieloną tacę i postawiłam sobie na kolanach.
- Dziękuję – powiedziałam i od razu chwyciłam za kubek gorącej herbaty.
- Mogę się dosiąść? – spytał. Kiwnęłam głową. Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy. – Chciałbym z tobą porozmawiać – powiedział powoli w końcu. Spojrzałam na niego ale nic się nie odezwałam. – Wiem, że to co się stało jest dla ciebie bardzo trudne, dla mnie też, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że zawsze możesz do mnie przyjść i porozmawiać. – Spuściłam głowę i wpatrywałam się w kanapki. Doceniałam to że ojciec tak się stara, naprawdę ale jeszcze chyba nie potrafiłam mówić o tym co się stało kilka tygodni temu. – Dobrze?
- Tak – odpowiedziałam cicho. Wzięłam jedną kanapkę i ugryzłam kawałek. Znów zapadła cisza.
- Wiesz – westchnął. – Nigdy nie pomyślałbym, że kiedyś znów ją spotkam. Nasze matki świetnie to rozegrały, powinny dostać Oskara. – Uśmiechnęłam się. – Ale cieszę się że jednak miałem okazję jeszcze ją zobaczyć – spojrzał na mnie, a ja na niego. Miał łzy w oczach. – Marzyłem o tym dniu kiedy znów się spotykamy ale nigdy w tych marzeniach nie było ciebie. Ale nawet nie wiesz jak mi serce zabiło jak twoja mama powiedziała mi że mamy córkę. Od razu chciałem cię poznać, na początku się bałem bo na razie miałem styczność tylko z dziewięciolatkiem a ty zaraz piszesz maturę – westchnął. – Będę się musiał jeszcze dużo nauczyć – zaśmiał się.
- Ja też – powiedziałam opierając głowę o jego ramię. – Do pewnego momentu miałam tylko dziadka, on mnie wszystkiego uczył ale jak mama spytała się czy nadal chce poznać ojca też nie mogłam się doczekać aż cię zobaczę- zamrugałam parę razy, żeby pozbyć się łez. – Tak bardzo mi jej brakuje – szepnęłam i zagryzłam wargę. Tata odłożył tackę na bok i mnie mocno przytulił.
- Mnie też – odszepnął i pocałował mnie w czubek głowy. Siedzieliśmy kilkanaście minut w ciszy. Wiedziałam, że tata płacze, ja też płakałam. Nie wiedziałam, że tak bardzo boli go śmierć mamy, myślałam, że już się przyzwyczaił. Ale z jednej strony co ja bym czuła jakby nagle Adam stanął w drzwiach pokoju, a po kilku tygodniach znów bym go straciła? Nie! Nie chciałam teraz o tym myśleć.
- Lepiej nie pokazuj się dzisiaj Dominice – powiedziałam prostując się.
- Ty też – uśmiechnął się do mnie.
- Powiedzieliście jej wszystko prawda?
- Tak, na początku chcieliśmy jej tylko wytłumaczysz, że teraz będziesz z nami mieszkać ale zadawała tyle pytań, że w końcu jej powiedzieliśmy.
- Może to i lepiej – westchnęłam i znów się do niego przytuliłam.


* One Direktion – Moments

***
Szybko dodaję bo muszę lecieć się uczyć na zawodowy. Jutro piszę poprawę, żeby mieć 4 na koniec roku. Trzymajcie kciuki, żeby się udało! :D
Podobał się? Piszcie! :D
Pozdrawiam! 

3 komentarze:

  1. Mi się podoba bardzo, mimo że jest takie smutne ;)
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero teraz znalazłam tego bloga i zapowiada się ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze wiesz jak bardzo rozczula mnie moment w którym Dominika mówi Lenie, że może się podzielić z nią swoją mamą, normalnie miałam zły w oczach.
    ogólnie to wiesz co myślę o twojej twórczości xd <3
    Zapraszam (w końcu) do siebie ;3
    http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń