wtorek, 6 października 2015

Rozdział 11



- Lenka, a ty też z nami jedziesz do babci? – spytała Dominika podczas kolacji. Kanapka, którą trzymałam w ręku spadła mi na talerz, spojrzałam na siostrę.
- Nie, raczej nie – uśmiechnęłam się do niej.
- To w takim razie ja też nie jadę! – mała odsunęła od siebie talerz z kanapkami i założyła ręce na piersi.
- Obiecałaś babci, że do niej przyjedziesz – odezwała się Iwona upijając łyk swojej herbaty.
- Ale jak ona nie jedzie to ja też nie!
- Skoro obiecałaś babci, że przyjedziesz to teraz będzie jej smutno jak powiesz, że zostajesz w domu – zwróciłam się do siostry. – I Sebastian z tobą jedzie.
- Właśnie, szybko ci zleci! – dodał tata puszczając do niej oczko.
- Poza tym ja jadę do swojej babci – powiedziałam na co tata dziwnie się na mnie spojrzał ale nie skomentował. Ostatnio myślałam, żeby pojechać na grób mamy, Adama i Marty. Nie chcę jechać na długo tylko na jeden, góra, dwa dni.
- Nooo dobra. Pojadę – powiedziała zrezygnowana Dominika i dokończyła swoją kolację. Nie zdziwię się jeżeli padnie zaraz po kąpieli, spędziliśmy całe popołudnie na dworze. Najpierw lepiliśmy bałwana, po czym Mała stwierdziła, że będzie czuł się samotny i ulepiliśmy drugiego, potem rzucaliśmy się śnieżkami. Wróciliśmy dopiero wtedy kiedy Iwona stwierdziła, że palce jej odmarzły, a Sebek uskarżał się że jest głodny.
Pomogłam zmywać Iwonie po kolacji podczas gdy tata poszedł z Dominiką na górę. Kiedy wycierałam ostatni talerz wrócił.
- Naprawdę chcesz wrócić? – spytał opierając się o blat.
- Tylko na jeden dzień. Chciałabym odwiedzić grób mamy – powiedziałam cicho. Dziwnie mi było z nim rozmawiać wiedząc, że coś knuje za moimi plecami.
- No dobra – westchnął. – Postaram się wziąć wolne ale nic nie obiecuję – powiedział posyłając mi uśmiech. Odwzajemniłam gest i poszłam na górę się wykąpać. Wychodząc z łazienki starałam się być cicho. Możliwe, że Iwona z ojcem znów rozmawiali, niestety na korytarzu było kompletnie cicho. Wróciłam do swojego pokoju i chwyciłam za laptopa. Weszłam na facebooka i zobaczyłam, że mam jedną nową wiadomość.
„Hej! Wyspałaś się? Mam nadzieję, że nikt w domu nie zauważył, że wyszłaś w nocy?” – odczytałam i uśmiechnęłam się. Michał chyba nigdy nie daje za wygraną. Może to i lepiej, skoro tak bardzo chce się zaprzyjaźnić to czemu nie? Przynajmniej będę miała z kim czasami wyjść na miasto.
„Cześć! Nie, nie wyspałam się ;p i nikt nie zauważył” – odpisałam i czekałam aż odczyta. Był dostępny.
„ Hahah to dobrze. Dzisiaj też gdzieś wychodzimy?”
„A nie masz jutro treningu?”
„Mam, niestety ;(„ – zaśmiałam się cicho. W sumie z chęcią bym się z nim spotkała ale skoro jutro ma trening to na pewno dziś w nocy nigdzie nie wychodzimy. Poza tym nie chcę znów siedzieć na tym zimnie, mimo ładnego krajobrazu. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz – Michał.
- Więc jak? – spytał.
- Mowy nie ma! Skoro masz trening to zostajemy w domu. Ewentualnie jak skończysz wcześniej to może się spotkamy – odpowiedziałam zamykając laptopa.
- To jesteśmy umówieni. Słuchaj … chciałem cię przeprosić – powiedział zażenowany. Zmarszczyłam brwi. To chyba ja powinnam go przepraszać a nie on mnie.
- Ty? Za co?
- Za to co wypisują o nas… wiesz na fejsie i w ogóle.
- Co wypisują?
- A to ty nic nie widziałaś? – spytał.
- Nie, jakoś tak wyszło, że ostatnio prawie w ogóle tam nie siedzę. Co piszą? – trochę się przestraszyłam, co mogli o nas pisać. Przecież tylko rozmawialiśmy.
- Że jesteś moją dziewczyną – zaśmiałam się.
- I to cię tak martwi? Daj spokój wiemy jak jest tylko się kolegujemy, a to że ktoś uważa inaczej to już nie mój problem i nie powinieneś mnie przepraszać za ich głupotę. To prędzej ja powinnam cię znów przeprosić za swoje zachowanie.
- Nie musisz, wiem co teraz przeżywasz. To zrozumiałe – powiedział, a ja wyobraziłam sobie jak lekko się uśmiecha.
- Spotkajmy się jutro – zaproponowałam.
- Dobra, zadzwonię. Paa! – pożegnał się i rozłączył. Szczerze powiedziawszy, nie miałam ochoty nawet sprawdzać tego to przed chwilą powiedział mi Kubiak, zawinęłam się w kołdrę i poszłam spać.
Następnego dnia gdy wstałam i zeszłam na dół, tata zanosił jakieś torby do samochodu. Weszłam do kuchni i wstawiłam sobie wodę na herbatę i przy okazji wyjrzałam przez okno. Tata razem z Iwoną stali przy otwartym bagażniku i o czymś dyskutowali, nigdzie natomiast nie widziałam ani Dominiki ani Sebastiana.
- O tu jesteś! – podskoczyłam przestraszona krzykiem Dominiki. Odwróciłam się a mała szybko do mnie podleciała i przytuliła się do moich nóg. – Będę tęsknić! A ty?
- Też będę tęsknić. Ale to tylko kilka dni, szybko zleci! – powiedziałam odprowadzając ją do drzwi gdzie Sebastian już zapinał kurtkę. – Cześć!
- Cześć! Tylko nie wchodź do mojego pokoju! – ostrzegł mnie ale widziałam, że powstrzymuje się od uśmiechu.
- Spróbuję – naciągnęłam mu czapkę na oczy i uciekłam do kuchni.
- Paaa Lenka!!! – krzyknęła jeszcze Dominka po czym trzasnęła drzwiami. Wróciłam do kuchni i przygotowałam sobie śniadanie, na które składały się kanapki z dżemem. Zdążyłam zalać kubek gorącą wodą kiedy drzwi ponownie się otworzyły, a po chwili w kuchni pojawił się tata.
- Mi też zrób, tylko kawy – powiedział rozcierając sobie ręce. Kiwnęłam tylko głową gdyż właśnie wgryzałam się w kanapkę. Wyciągnęłam jeszcze jeden kubek i zrobiłam mu kawę.
- Idziesz dziś na trening? – spytałam siadając naprzeciwko.
- Tak za jakieś pół godziny – odpowiedział unosząc kubek do ust.
- Mogę jechać z tobą? – spytałam. Tata spojrzał na mnie badawczo, a potem się lekko uśmiechnął.
- Myślałem, że nie lubisz siatkówki. Ale dobrze jak chcesz to możesz jechać. Rozumiem, że stęskniłaś się za Kubiakiem – zaśmiał się pod nosem.
- Tylko się kolegujemy – odpowiedziałam podnosząc się i odstawiając naczynia do zlewu.
- A czy ja coś mówię?! Zauważyłem tylko, że humor ci się poprawił odkąd zaczęliście spędzać razem czas.
- Może – mruknęłam uśmiechając się lekko. Włosy opadały mi na policzki więc nie widział, że się uśmiecham oraz tego, że teraz pewnie moje policzki są lekko czerwone. Gdy skończyłam zmywać szybko pognałam do łazienki, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, wyszczotkowałam zęby i skorzystałam z toalety po czym poszłam się ubrać. Założyłam jasne rurki, białą bokserkę, a na to szary sweterek. Przełożyłam portfel i paczkę papierosów, których niestety zostało tylko cztery, do torebki i zgarniając telefon z łóżka wyszłam z pokoju.
- Zaraz się zbieramy – powiedział tata mijając mnie na korytarzu. – Ładnie dziś wyglądasz – uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest i zbiegłam po schodach. Miałam bardzo dobry humor i chyba nic nie mogło tego zepsuć.
Ubrana czekałam przy samochodzie, po pięciu minutach stania stwierdziłam, że zdążyłabym zapalić i kiedy już grzebałam w torebce, tata wyszedł z domu i majstrował coś przy zamku, który nie chciał z nim współpracować. Po jakiejś minucie i kilku siarczystych przekleństw mogłam w końcu usiąść po stronie pasażera w zimnym samochodzie. Tata szybko odpalił samochód i włączył ogrzewanie, które i tak zaczęło na dobre działać jak już dojeżdżaliśmy do hali. Weszłam z nim przez tylne drzwi, którymi poprowadził mnie na halę gdzie dopiero się rozebrałam i usiadłam w pierwszym rzędzie. Na boisku był tylko trener i … tak to na pewno musiał być Michał.
Uśmiechnęłam się i czekałam aż mnie zauważy co nie trwało długo, podszedł do mnie od razu.
- Przepraszam czy to miejsce jest wolne? – spytał wskazując na krzesełko koło mnie.
- Czekam na kolegę, może znasz? Taki wysoki w okularach, nie lubi herbaty – starałam się powstrzymywać od śmiechu.
- Też czekam na koleżankę. Wysoka, ładna brunetka prawie w ogóle się nie odzywa – uśmiechnął się do mnie siadając. – Co się stało, że przyszłaś na trening? Ostatnio na meczu powiedziałaś, że wolisz zostać w domu nad matematyką.
- Skąd wiesz, że nie mam ze sobą książki? – spytałam unosząc brew.
- Bo twoja książka leży u mnie na stole w kuchni – powiedział podnosząc się. Zerknęłam na boisko gdzie już kilka zawodników się rozgrzewało. – Znów jej zapomniałaś więc ponownie zapraszam na herbatę – uśmiechnął się łobuzersko i pobiegł do kolegów. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. Tak tato, humor zdecydowanie mi się przy nim poprawia. 



****
Po wylewie komentarzy pod ostatnim postem utwierdziłam się w przekonaniu, że zawieszam tego bloga. Rozdział dwunasty ma zaledwie pół strony i jakoś nie mam na razie pomysłu co dalej. 
Nawet nie czytałam tego rozdziału ale myślę, że nie ma jakiś bardzo rażących błędów. 
Jeśli jeszcze ktoś nie wie, założyłam drugiego bloga z zupełnie innym opowiadaniem. Zaczęłam pisać z Bartkiem i na razie z Bartkiem kończę :). Tak więc serdecznie zapraszam na http://what-if-i-said-i-loved-you.blogspot.com/
 Pozdrawiam!