środa, 23 września 2015

Rozdział 10



Schowałam ręce w kieszenie i podeszłam do wyszczerzonego Kubiaka. Naprawdę nie wiem co mną kierowało jeszcze kilka minut temu. Teraz najbardziej chciałabym się schować pod ciepłą kołdrą i chociaż próbować zasnąć, a nie stać na tym mrozie ale teraz nie ma już odwrotu.
- Hej! – jego uśmiech się powiększył, o ile to możliwe, a z ust wyleciał kłębek pary.
- Hej – odpowiedziałam mu dzwoniąc zębami. – Wiesz co, to chyba nie jest dobry pomysł – powiedziałam zerkając na śpiący dom.
- No coś ty! Chodź! – powiedział i pociągnął mnie za rękaw kurtki. W ciągu tego dnia już kilkanaście razy powiedział do mnie „chodź!” i to jeszcze takim głosem, który nie znosi sprzeciwu.
- Dokąd mnie ciągniesz? – spytałam już mocno zasapana po kilkunastu minutach szybkiego marszu. Nie mam takiej kondycji jak on.
- W fajne miejsce – odpowiedział nie odwracając się do mnie ani nie puszczając mojego rękawa. W końcu skręciliśmy gdzieś w jakąś uliczkę miedzy dwa duże domy, szliśmy chwilę tą uliczką w potem skręciliśmy w prawo. – Dobra chodź tu! – I znowu to „chodź!” pociągnął mnie mocno do siebie a po chwili zakrył mi oczy i znów poszliśmy dalej.
- Gdzie ty mnie prowadzisz? – spytałam co chwilę potykając się albo ślizgając.
- Jeszcze chwila – powiedział i poczułam jego ciepły oddech na policzku kiedy ten nachylił się po coś. Zamarłam na chwilę. – Ta-dam! – powiedział zabierając swoją wielką rękę z mojej twarzy. Zamrugałam parę razy i zobaczyłam, mały ale bardzo ładny park. Znów zamrugałam ale tym razem ze zdziwienia, a usta mimowolnie się otworzyły. – I jak? –spytał spoglądając na mnie.
- Wow! Tu jest pięknie – wyszeptałam rozglądając się po parku. Drzewa pokryte śnieżną kopułą, z małych gałązek zwisały długie sople, nigdzie nie było widać, żeby ktokolwiek tu przychodził.
- Co nie? Niedawno to odkryłem i stwierdziłem, że musze to komuś pokazać. Na chłopaków z drużyny nie miałem co liczyć bo każdy zajęty jest swoją rodziną albo dziewczyną i wtedy pomyślałem o tobie. Chodź! – powiedział ciągnąc mnie za rękaw. Podeszliśmy do jedynej odśnieżonej ławki, której wcześniej nie zauważyłam. – Proszę – Kubiak wyciągnął do mnie rękę z poduszką, dopiero teraz zauważyłam, że ma ze sobą plecak.
- Dzięki – odpowiedziałam biorąc poduszkę i kładąc ją na ławce a następnie na niej siadając. Po kilkunastu sekundach grzebania brunet wyciągnął długą poduszkę i poszedł w moje ślady, jeszcze chwilę pogrzebał w plecaku i wyciągnął dwa termosy i pieguski. – Czy wy przypadkiem nie macie jakiejś określonej diety? – spytałam biorąc od niego termos i spoglądając wymownie na ciastka.
- Noo niby tak – wzruszył ramionami. – Ale raz na jakiś czas nic nie zaszkodzi – rozpakował opakowanie i wcisnął całe ciastko do ust.
- To już twoje drugie opakowanie – dodałam pijąc powoli gorące kakao.
- Twierdzisz, że jestem gruby? – uniósł jedną brew do góry, a ręka, w której trzymał drugie ciastko zatrzymała się w połowie drogi do jego ust. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową.
Przez parę następnych minut siedzieliśmy w ciszy. Zastanawiałam się czy nie zacząć jakoś rozmowy ale nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Sięgnęłam do kieszeni gdzie zawsze chowałam paczkę papierosów ale okazało się że jest pusta. Pewnie zostawiłam je w torebce.
- Zawsze jesteś taki …
- Przystojny? – przerwał mi, śmiejąc się.
- Nie. Uparty – skończyłam swoje zdanie i wzięłam duży łyk ciepłego napoju.
- Jeżeli na czymś mi zależy, to tak. Ona nauczyła mnie, żeby walczyć do samego końca – powiedział patrząc się przed siebie. Ona? Nie wspominał nic, że ma dziewczynę. Poczułam się trochę nieswojo, kompletnie nie wiedząc dlaczego.
- Ona? – to pytanie wyrwało mi się zanim ugryzłam się w język. Michał spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Siatkówka. Nie mam dziewczyny, jeśli o to chciałaś zapytać – zaśmiał się.
- Nie chciałam – mruknęłam kuląc się trochę. Teraz najchętniej bym zapaliła.
- A ty masz chłopaka? – spytał. Zamarłam. Nie chciałam o tym rozmawiać. Odwróciłam głowę przyglądając się drzewu obok nas. Mam nadzieję, że da sobie z tym spokój. Odkaszlnął. – Rozumiem. 
Dopiłam swoje kakao do końca. Trochę już mi było zimno ale z drugiej strony nie chciałam wracać do domu. Mimo, że nie odzywaliśmy się do siebie przez paręnaście minut wolałam tu z nim siedzieć. Zauważyłam, że przy nim tak bardzo nie myślę o mamie, Marcie i Adamie.
- Chyba czas się zbierać – odezwał się w końcu. Spojrzałam na niego, zamyśliłam się.
- Która godzina? – spytałam.
- Dochodzi czwarta – powiedział chowając swoją poduszkę do plecaka. Już prawie czwarta?! Wstałam i oddałam mu swoją poduszkę i termos, które schował. Odprowadzając mnie już nie szedł tak szybko jak wcześniej, wręcz mogłam powiedzieć, że teraz to się strasznie ślimaczył. – No to jesteśmy – powiedział zatrzymując się. Spojrzałam do góry i zobaczyłam, że jesteśmy już pod moim domem.
- Dzięki – powiedziałam kładąc rękę na klamce furtki.
- To cześć – powiedział, odwrócił się i ruszył w drogę do domu.
- Michał! – powiedziałam trochę głośniej niż zamierzałam, Kubiak się odwrócił, a ja spojrzałam szybko na dom czy aby ktoś przypadkiem nie wyjrzał przez okno chociaż nie krzyknęłam tak głośno, żeby kogoś obudzić.
- Tak? – spytał.
- Fajnie dziś było – uśmiechnęłam się lekko. Na twarzy Kubiaka pojawił się wielki uśmiech.
- Mnie też się podobało. Dobranoc – kiwnął na mnie głową.
- Dobranoc – odpowiedziałam i poszłam do domu. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo mi zimno dopóki nie weszłam do ciepłego domu. Rozebrałam się i poszłam do pokoju. Przebrałam w pidżamę i weszłam pod kołdrę.
- Lenka wstawaj!! – usłyszałam krzyk Dominiki, która już wpakowała mi się na łóżko i zaczęła po nim skakać.
- Dominika proszę! – mruknęłam nakrywając się poduszką.
- Już dziesiąta – mała usiadła na mnie.
- Poszłam późno spać – wychyliłam się trochę. – Daj mi jeszcze dwie godziny.
- Dobra – powiedziała obrażona i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Przymknęłam oczy i dalej poszłam spać. Kiedy je ponownie otworzyłam okazało się że jest grubo po piętnastej. Nie chciało mi się nawet przebierać więc poszłam tylko umyć zęby i zeszłam na dół.
- Aż tak cię ten mecz wykończył? – zaśmiała się Iwona, która stała przy zlewie i zmywała po obiedzie. Uśmiechnęłam się.
- Chyba tak – wzruszyłam ramionami.
- Obiad jeszcze ciepły, jeśli chcesz.
- Nie jestem głodna – odpowiedziałam wyglądając przez okno. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wzięłam jabłko ze stołu i poszłam do salonu. Dominika siedziała przy stoliku i rysowała, a tata coś oglądał. Kiedy podeszłam do kanapy mała poderwała głowę i spojrzała na mnie ale nic się nie odezwała. Zmarszczyłam brwi, obraziła się na mnie?
- Obraziła się na ciebie – powiedział tata patrząc na mnie.
- Za co? – usiadłam koło niego.
- Bo nie chciałaś się z nią bawić – zaśmiał się.
- Miałaś spać dwie godziny a nie aż tyle! – fuknęła.
- Przepraszam, co chcesz teraz robić? – uśmiechnęłam się do niej. Miałam dziś bardzo dobry humor i cały czas chciałam się uśmiechać.
- Nic – burknęła. Wgryzłam się w jabłko.
- A ja chyba pójdę ulepić bałwana – powiedziałam spoglądając na okno. Zerknęłam na nią. Spojrzała na mnie.
- To idź – udawała obrażoną.
- Przydałaby mi się jakaś pomoc – westchnęłam. – Tato? – ojciec spojrzał na mnie dziwnie. W sumie to się mu nie dziwię, pierwszy raz tak się zachowuję odkąd tu jestem ale uśmiechnął się do mnie i wstał.
- Pewnie. Iwona idziemy lepić bałwana, idziesz z nami? – krzyknął do żony.
- Okej – odpowiedziała śmiejąc się.
- To idę się ubrać – powiedziałam i pobiegłam na górę się przebrać. Kiedy zeszłam Dominika była już ubrana.
- W sumie to ja też mogę ci pomóc – powiedziała. Uśmiechnęłam się do niej.
- To chodź – wyciągnęłam do niej rękę, którą uścisnęła i wyszłyśmy na dwór. 

***
Lubię ten rozdział :D. 
Przepraszam, że dodaję dzisiaj ale wczoraj musiałam jechać do Warszawy po wgląd do mojego egzaminu zawodowego i byłam tak tym przejęta, że przypomniało mi się dopiero dzisiaj na religii, że nie dodałam postu. 
W zapasie mam jeszcze jeden rozdział i nie wiem jak to będzie dalej.
Pozdrawiam! 

wtorek, 8 września 2015

Rozdział 9



Gdy wypiliśmy, Michał pozwolił mi zwiedzić całe swoje mieszkanie. Tak więc jeszcze raz obejrzałam jego zdjęcia w salonie, zajrzałam do wszystkich szafek w kuchni i odwiedziłam łazienkę. Zwiedziłam pustą sypialnię i przeszłam od razu do drugiej.
- Uprzedzam, że nie jestem fanem porządku – zaśmiał się zanim nacisnęłam klamkę. Weszłam do jego sypialni gdzie, jak uprzedził, był niezły syf. Łóżko było nieposłane, na biurku walały się różne książki i zeszyty, na środku pokoju leżało parę koszulek i otwarty plecak, z którego wysypało się kilka zeszytów. Pokiwałam głową. – Mówiłem – wzruszył ramionami i wyminął mnie. Sięgnął po plecak i wyciągnął z niego mój podręcznik do matematyki. – Proszę – podał mi go lekko się uśmiechając.
- Dzięki. – Odpowiedziałam i poszliśmy do salonu.
- Tak naprawdę to zabrałem go specjalnie. Bałem się że inaczej nie zgodzisz się ze mną gdzieś wyjść, nawet jeśli jest to tylko mój salon – rozłożył ręce.
- Tak myślałam – zaśmiałam się. -  Ale od razu uprzedzam, że to nie jest żadna randka!
- Kurczę! – zaśmiał się po czym wstał i poszedł do kuchni, po chwili wrócił z dwiema szklankami soku pomarańczowego, paczką delicji i moi telefonem.
- Zostawiłaś – powiedział podając mi go.
 – Dzięki. Szkoda, że już nie wrócisz do szkoły.
- Myślałem, że nie odpowiada ci moje towarzystwo – zaśmiał się nachylając w moją stronę. Uśmiechnęłam się niezręcznie i odsunęłam trochę.
- Wolę twoje gadanie o niczym niż ich trajkotanie i pytanie się mnie ciągle czy jesteśmy ze sobą – westchnęłam biorąc do ręki szklankę. Kubiak się zaśmiał czym i mnie trochę zaraził. – Serio to zaczyna się robić wkurzające. Mogę cię o coś zapytać? – spytałam. Spojrzał na mnie.
- Śmiało – sięgnął po delicje.
- O czym gadałeś z moim ojcem wtedy na boisku? – Zamyślił się na chwilę.
- O niczym – westchnął. – Powiedziałem, że skoro jest sobota, a i tak pewnie nie masz co robić więc zabieram cię na kawę. No i się zgodził – wzruszył ramionami zjadając całe ciastko.
- Aha – mruknęłam.
- Często rozmawiacie? – spytał opierając łokcie na kolanach.
- Nie – odpowiedziałam. Zastanowiłam się czy powiedzieć mu coś więcej.
- Czemu? – dopytywał.
- Jesteś strasznie wścibski – odpowiedziałam zamiast tego. Zaśmiał się lekko.
- Taka moja natura, jeszcze nie zauważyłaś – zaśmiał się. Westchnęłam.
- Każda nasza rozmowa kończy się tym, że płaczę – odpowiedziałam gapiąc się na pomarańczowe zasłony.
- Kłócicie się? – spytał.
- Niee – odpowiedziałam z trudem ponieważ znów zbierało mi się na płacz. – Trudno jest mi z nim rozmawiać po tym wszystkim – dodałam po krótkiej chwili.
- Jesteś na niego zła bo zostawił ciebie i twoją mamę? – Zamrugałam, żeby pozbyć się łez ale to nic nie dało. Obraz robił się coraz mniej wyraźny a po chwili już wycierałam łzy z policzków rękawem bluzy.
- Nie – pociągnęłam nosem.
- Przepraszam! – powiedział szybko wyciągając rękę ale szybko ją zabrał.
- Nie, nie o to chodzi! Tylko … - nabrałam powietrza by powoli je wypuścić. – Za każdym razem on chce wiedzieć jak się czuję, a ja nie chcę o tym rozmawiać! Jak raz rozmawialiśmy to potem … Nie chcę mu mówić jak się czuję! W ogóle nie chce nic czuć! – mówiłam coraz głośniej podnosząc się z kanapy. – Nawet nie chce mi się żyć! Nie mam po co! – Już prawie krzyczałam. Miałam w sobie tyle złej energii i negatywnych uczuć, że po prostu nie wytrzymałam. Przykro mi, że wyżywam się na boga winnemu Kubiakowi ale chyba tak musiało być. Miałam ochotę coś rozwalić ale jedynie zacisnęłam ręce w pięści i wyszłam do korytarza gdzie zaczęłam się ubierać.
- Lena, spokojnie! – Michał w końcu się odezwał. – Gdzie idziesz? – spytał łapiąc mnie za nadgarstki.
- Do domu! – odpowiedziałam wyszarpując ręce i zapinając kurtkę. W zasadzie to nie chciałam iść do domu. Chciałam iść gdzieś gdzie w końcu mogłabym się pozbyć tej złości, coś rozwalić bez konsekwencji, że potem będę musiała to naprawić czy odkupić.
- Odwiozę cię – powiedział zaciskając usta w cienką linię. Złapałam za klamkę i zbiegłam ze schodów. Kiedy byliśmy już w samochodzie zauważyłam, że brunet nawet nie zdążył się ubrać. Zagryzłam wargę i spojrzałam przez okno. Na szczęście Michał nie próbował nawiązywać rozmowy za co byłam mu ogromnie wdzięczna.
- Dzięki – odpowiedziałam wysiadając z samochodu. Nie czekałam na jego odpowiedź, od razu ruszyłam do domu. Rozebrałam się i poszłam do swojego pokoju. Mam nadzieję, że nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać.
- … nie! – usłyszałam lekko stłumiony krzyk Iwony. Zatrzymałam się w pół kroku i złapałam ściany, żeby nie stracić równowagi. Drzwi do sypialni taty i Iwony były lekko uchylone. – Jak mogłeś zrobić coś takiego?! – Nastawiłam ucha. Nie powinnam podsłuchiwać ale miałam dziwne wrażenie, że rozmawiają o mnie. Rozejrzałam się jeszcze po korytarzu, żeby sprawdzić czy aby przypadkiem nie wpadnie tu zaraz Dominika albo Sebastian.
- Przecież wiesz! Chcę dla niej jak najlepiej! – przełknęłam głośno ślinę. Tak, na pewno rozmawiają o mnie.
- Ale to już jest przesadą! Jak ty byś się poczuł? – Spytała Iwona. Zapadła krótka cisza. – No właśnie – prychnęła. – Jeśli się jakimś cudem o tym dowie, to się nie zdziwię jak już się do ciebie nie odezwie! Krzysiek! Znasz ją dopiero kilka miesięcy, zamiast robić takie akcje po prostu z nią porozmawiaj – dodała błagalnym głosem. Ktoś zaczął chodzić szybko po pokoju, bojąc się że zostanę przyłapana oddaliłam się powoli do swojej sypialni mimo, że ciekawość mnie zżerała od środka. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać nad tym co przed chwilą usłyszałam. Co takiego zrobił tata? Według Iwony, jeśli się o tym dowiem nigdy się do niego nie odezwę. Ale o co może chodzić?! Byłam zła na siebie, że w ogóle usłyszałam ten strzępek rozmowy. Wzięłam pidżamę i udałam się do łazienki.
- O, jesteś już! – na korytarzu wpadłam na ojca. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Yhym – odpowiedziałam tylko i wyminęłam go. Po tym wszystkim nie chciałam z nim rozmawiać.
Gdy się już wykąpałam wróciłam do pokoju i sprawdziłam, która jest właściwie godzina. Dwudziesta pierwsza pięćdziesiąt siedem. No i dobrze. Mogę się spokojnie położyć spać. Podłączyłam jeszcze telefon pod ładowarkę i położyłam się do łóżka. W domu było kompletnie cicho co wskazywało na to, że wszyscy są już u siebie w pokojach. Leżałam jakiś czas na plecach wpatrując się w sufit dopóki mój telefon nie zaczął wibrować na szafce. Zerknęłam na wyświetlacz, nieznany numer. O tej porze? Zawahałam się ale przeciągnęłam palcem po ekranie odbierając.
- Halo? – spytałam niemal szeptem.
- Hej! Nie obudziłem cię? – spytał lekko speszony? Kubiak. Odsunęłam telefon od ucha i jeszcze raz spojrzałam na wyświetlacz, było parę minut przed dwudziestą czwartą, a ja nie miałam zapisanego jego numeru.
- Nie – odpowiedziałam po chwili. – Skąd masz mój numer?
- Pamiętasz jak zostawiłaś go w kuchni? – spytał, a ja wyobraziłam sobie jak się uśmiecha przy tym. Pokręciłam głową.
-Tak, pamiętam – westchnęłam przewracając się na bok.
- Dzwonię bo chciałem zapytać czy wszystko w porządku… Wiesz … - No i co ja mam mu odpowiedzieć?
- Tak, jest ok. Dzięki, że pytasz.
- Robisz coś teraz? – spytał, a ja zmarszczyłam brwi. O co może mu chodzić.
- Właściwie to leżę w łóżku miałam iść spać ale jakoś mi to nie wychodzi – odpowiedziałam.
- To się ubieraj! – powiedział. Momentalnie wstałam. Że co?!
- Co?
- Dawaj! Jestem pod twoim domem – zaśmiał się.
- Jesteś szalony! Skąd pomysł, że w ogóle do ciebie wyjdę? – spytałam siadając na łóżku. Spuściłam nogi na podłogę i po omacku zaczęłam szukać kapci.
- Nie wiem. No dawaj! Będzie fajnie! Nudzi mi się w domu.
- Jest noc powinieneś spać – powiedziałam cicho. Najciszej jak tylko mogłam wyszłam na korytarz, a następnie zeszłam na dół do kuchni skąd miałam świetny widok na ulicę przed domem.
- Kiedy nie mogę spać – odpowiedział w końcu. Przycisnęłam nos do szyby i zauważyłam, że rzeczywiście Michał stał pod moim domem odwrócony do niego plecami i gapiący się w gwiazdy.
- Coś ciekawego widzisz w tym niebie? – spytałam, a na moją twarz wkradł się lekki uśmiech. Kubiak momentalnie się odwrócił i również uśmiechnął.
- Przyjdziesz to zobaczysz – odpowiedział. A ja niewiele myśląc powiedziałam, żeby zaczekał chwileczkę i poszłam się ubrać. Serio nie wiem co się ze mną dzieje kiedy jest obok mnie? Dopiero kiedy zamykałam za sobą drzwi i czułam jak mróz szczypie mnie w policzki zadałam sobie pytanie: Co ja, do cholery, robię?! 


****
Cześć wszystkim! Jak tam pierwsze dni szkoły? Nałapaliście już jakiś ocen? Pochwalę się Wam, że dostałam dziś 4 z ruska :D. 
Wygrywamy z Tunezją 3:0! Czy tylko mnie wkurza terminarz PŚ chyba nie obejrzę żadnego meczu :(. 
Pozdrawiam!