czwartek, 16 czerwca 2016

Rozdział 17



Po naszej krótkiej rozmowie Klaudia nie odstępowała mnie na krok. A skoro Klaudia ze mną rozmawiała na każdej przerwie byłam otoczona wiernym tłumem blondynki. Wszystkie były podekscytowane imprezą urodzinową i przekrzykiwały się która co założy. Solenizantka chyba pięć razy pokazała mi co założy w piątek wieczór i dokładnie przedstawiła nam plan imprezy. Coraz bardziej zaczynam żałować, że w ogóle zgodziłam się na nią iść. Ale zawsze mogę przyjść na pół godziny i iść do … No tak. Nie mam do kogo iść bo Michał twierdzi, że nie ma dla mnie czasu, a to on kilkanaście dni temu wyciągnął mnie w środku nocy na spacer. Tak bardzo chciałam się dowiedzieć o co mu chodzi.
- Dzień dobry! – pisnęły wszystkie naraz, skrzywiłam się i uniosłam wzrok.
- Dzień dobry! – odpowiedział pan Orzechowski uśmiechając się do dziewczyn. Noo nie, tylko nie on! – Lena mógłbym cię prosić na chwilę? – spytał stukając palcem w dziennik, który miał ze sobą. Kiwnęłam tylko głową i podniosłam się zbierając swoje rzeczy. Odszedł kawałek więc poszłam za nim, zatrzymał się dopiero przy jednym z parapetów gdzie wokoło nie było tak tłoczno. – Chciałbym z tobą porozmawiać o twojej pracy.
- Jakiej pracy? – zmarszczyłam brwi próbując sobie przypomnieć czy czegoś przypadkiem ostatnio nie pisaliśmy.
- O tej z ferii. – Przypomniał mi, znów kiwnęłam tylko głową. – Wiem, że to może nie moja sprawa ale z czego piszesz rozszerzenie na maturze?
- Z geografii – odpowiedziałam. Po co on się o to pyta? Chciał pogadać o zadaniach z ferii.
- Zrobiłaś wszystkie zadania bardzo dobrze – pokiwał głową przewracając powoli kartki i przeglądając zadania. – Nie myślałaś o tym, żeby zdawać rozszerzoną matematykę? Mógłbym ci pomóc…
- Nie, nie dziękuję – odpowiedziałam szybko. Facet przyjrzał mi się dokładniej.
- Jesteś pewna? Myślę, że mogłabyś spróbować …
- Nie, nie mam na to czasu. Przepraszam – odpowiedziałam i wyminęłam go. Zaczyna mnie trochę denerwować. Nagle poczułam, że ktoś łapie moją torebkę i próbuje wyrwać. Odwróciłam się myśląc, że to może nauczyciel jednak to tylko Klaudia.
- No już myślałam, że mi uciekniesz – uśmiechnęła się na co profesor zrobił to samo. – O! A może pan przyjdzie do mnie na urodziny? – spytała trzepocząc rzęsami.
- Niestety nie mogę. W piątek jest wystawa w galerii, muszą tam być – odpowiedział patrząc na mnie, jakby to ze mną rozmawiał i mi odpowiadał, a nie Klaudii.
- Szkoda – cmoknęła blondynka. – To do widzenia! – machnęła ręką i pociągnęła mnie za sobą. – O czym gadaliście?
- O matematyce.
- Nudny temat. Ale dla niego mogłabym się poświęcić i słuchać o tych sinusach i tangensach!

                                                       ***

Wychodząc ze szkoły, na szczęście już sama, spotkałam w drzwiach pana Orzechowskiego. Uśmiechnął się do mnie i przepuścił w drzwiach, wyszłam i szybkim krokiem kierowałam się w stronę bramy niestety zdążył mnie on dogonić.
- Jesteś pewna, że nie chcesz spróbować?
- Nie uważa pan, że jest trochę za późno na takie rzeczy? Jakbym chciała zdawać rozszerzoną maturę z matematyki musiałabym się za to zabrać pewnie w zeszłym roku.
- Wydaje mi się że dałabyś radę – odpowiedział.
- Znam swoje możliwości – odpowiedziałam i przyśpieszyłam. Nie słyszałam już jego kroków obok, a nie chciałam sprawdzać czy za mną idzie. Będąc już poza terenem szkoły wyciągnęłam papierosa i odpaliłam go.
Kiedy przyszłam do domu jeszcze nikogo nie było więc poszłam na górę odłożyć torebkę i wróciłam do kuchni. Spojrzałam przez okno ale na szczęście nikogo nie było na ulicy. Zagrzałam sobie pomidorówki i poszłam zjeść do salonu. Włączyłam telewizor i przełączyłam na tvn gdzie leciała ukryta prawda.
Jakieś pół godziny później usłyszałam samochód więc szybko zerwałam się z kanapy i poszłam do kuchni zobaczyć kto to.
- O, już jesteś! – powiedziała Iwona wchodząc do domu.
 - Jakoś pół godziny temu wróciłam – uśmiechnęłam się lekko.
- Padam z nóg – westchnęła zdejmując kozaki i kurtkę, odłożyła torebkę i poszła do kuchni zrobić sobie kawy. – Jak w szkole? – spytała.
- Ten nowy nauczyciel od matematyki namawia mnie na rozszerzenie na maturze … - powiedziałam siadając na krześle.
- Serio? – odwróciła się do mnie w jednej ręce trzymając czajnik, a w drugiej gwizdek. – I co? – spytała. Odstawiła czajnik, podpaliła gaz i wyjęła dwa kubki. – Też coś chcesz?
- Herbaty – odpowiedziałam. – No nic, wydaje mi się że trochę za późno na taką decyzje. Jakbym chciała zdawać to musiałabym zacząć się uczyć od zeszłego roku. Mówiłam mu, że nie chce ale on się upiera.
- Mam coś zrobić? – spytała opierając się o blat i zakładając ręce na piersi. Uśmiechnęła się do mnie.
- Nie dam sobie radę. – Odwzajemniłam gest. – Jest jeszcze coś…
- Co? – usiadła na krześle obok.
- Klaudia robi imprezę w piątek, urodziny. I mnie zaprosiła – powiedziałam patrząc się na swoje dłonie. Po cichu liczyłam, że mi zabroni. Niby nie była moją matką i mogłabym jej powiedzieć, że nie może mi niczego zabraniać ale chciałam, żeby mi zabroniła tam iść.
- To świetnie! – wybuchła. – Myślę, że powinnaś iść. Nie musisz iść na całą noc ale dwie, trzy godzinki … Oderwiesz się może od tego wszystkiego – złapała mnie i kciukiem gładziła wierzch mojej dłoni. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Myślę, że Krzysiek też nie będzie robił większych problemów – powiedziała i wstała bo woda zaczęła się gotować. Po chwili postawiła przede mną parujący kubek.
- Mogę cię o coś spytać? – zaczęłam niepewnie. Nie wiem czy Iwona wie cokolwiek na temat Michała.
- Jasne – odpowiedziała stawiając na stole delicje i siadając na wcześniej zajmowanym krześle.
- Co się dzieje z Michałem? Próbowałam się z nim skontaktować ale nie odpowiada na moje wiadomości do kilku dni …
- Hmmm… Z tego co wiem to ma jakieś problemy ale nie wiem o co dokładnie chodzi. Jak chcesz podpytam się Krzyśka i …
- Nie, nie trzeba – urwałam szybko.

                                                      ***

Stałam przed szafą i przeglądałam się w lustrze, które było zawieszone od wewnętrznej strony drzwi. Nadal nie byłam pewna co do tej imprezy, a kiedy zobaczyłam sukienkę, którą kupiła mi niespodziewanie Iwona jeszcze bardziej się zniechęciłam.
Nie chodziło o samą sukienkę, bo była ładna. Naprawdę ładna! Czarna, do kolan, z rękawem trzy czwarte i mały dekoltem, niby nic wielkiego ale podobała mi się. Jednak miałam dziwne przeczucie, że jeszcze nie powinnam się bawić ale z drugiej strony…
- Ugh! Mogłam się czymś wykręcić – mruknęłam tupiąc nogą i odchodząc od lustra. Założyłam buty i chwyciłam w dłoń torebkę. Z włosami nie robiłam nic, naturalnie się lekko kręciły więc je tak zostawiłam, zrobiłam sobie też lekki makijaż, powinno wystarczyć. Wzięłam głęboki oddech i chwyciłam za klamkę wychodząc z pokoju.
- Ale ślicznie wyglądasz! – zapiszczała Dominika uśmiechając się do mnie szeroko. Odwzajemniłam gest i szybko udałam się do przedpokoju założyć kurtkę. Iwona również pochwaliła mój wygląd i odprowadziła mnie do drzwi informując, że tata już czeka w samochodzie.
Na szczęście podróż nie trwała długo, a ciszę przerywało radio i Adele ze swoim nowym hitem.
- Zadzwoń jak będziesz chciała wrócić – powiedział tata. Kiwnęłam głową i złapałam za klamkę. – Baw się dobrze!
- Dzięki – mruknęłam i wyskoczyłam z samochodu. Weszłam do środka i podeszłam do ochroniarza, tak jak kazała mi Klaudia, gdyż to ona, a właściwie jej rodzice, opłacili wszystkie wejściówki do klubu oraz alkohol i lożę, który po sprawdzeniu listy założył mi na nadgarstek różową bransoletkę z napisem „birthday party”  i powiedział jak dotrzeć do loży.
- Heeej! – krzyknęła Klaudia kiedy tylko mnie zobaczyła, i tak musiała krzyczeć, żebym cokolwiek mogła usłyszeć przez muzykę ale mniejsza z tym.
- Wszystkiego najlepszego! – wykrzywiłam usta w czymś podobnym do uśmiechu i wręczyłam jej prezent na który składała się butelka wina.
- Dzięki! Świetnie wyglądasz! Siadaj! – pokazała na sofy na których siedziało już kilka osób z naszej klasy. Pomachali mi na co ja kiwnęłam głową i usiadłam. Sprawdziłam czy aby na pewno wrzuciłam numerek od szatni, gdzie zostawiłam kurtkę, do torebki i czy telefon jest naładowany. Wiem, że mogłam zadzwonić o którejkolwiek godzinie ale wiem też, że dziś przychodzą do nas Nowakowscy i pewnie nie skończy się tylko na kawie.
Pół godziny później i po jednej szklance soku pomarańczowego, nie chciałam pić, byli już wszyscy zaproszeni i śpiewaliśmy Klaudii sto lat. Miałam wielką ochotę stąd uciec!
- Hej! – krzyknął jakiś chłopak dosiadając się do mnie kiedy loża opustoszała ponieważ wszyscy poszli tańczyć.
- Hej! – odpowiedziałam i upiłam łyk soku. Nie kojarzyłam go nawet.
- Pewnie mnie nie kojarzysz – uśmiechnął się. Jakby czytał mi w myślach. – Jestem tym chłopakiem, którego spławiłaś ostatnio przed matmą. Kacper – wyciągnął do mnie rękę, uścisnęłam ją.
- Lena.
- Nie mieliśmy okazji się poznać… – kiwnęłam głową, w sumie miał rację bo nie kojarzyłam go – ale to pewnie dlatego, że Kubiak nie odstępował Cię na krok! Normalnie jak pies obronny! – zaśmiał się.
- Tylko jego znałam zanim przyszłam do szkoły.
- Ale jak jego nie ma to możesz zakumulować się z innymi – uśmiechnął się.
- Może – wzruszyłam ramionami.
- Ej! Całe dwie godziny siedzisz i pijesz sok pomarańczowy, chodź zatańczyć!
- Nie, dzięki! Ja nie tańczę …
- No weź! Tylko jeden taniec i dam ci spokój! Ok? – zabrał mi szklankę z sokiem i odstawił na stolik po czym chwycił moją rękę i pociągnął na parkiet. Mimo, że muzyka nie była wolna, Kacper przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy się wolno kołysać. W myślach cały czas sobie powtarzałam, że to tylko jedna piosenka i dam radę ale nawet Adam, kiedy tańczyliśmy, nie trzymał mnie tak mocno i blisko siebie.
- Opowiesz coś więcej o sobie? – usłyszałam tuż przy uchu. Zerknęłam na Kacpra, który uśmiechał się do mnie.
- Wolę nie – odpowiedziałam i odwróciłam głowę, może tak nie będzie mnie zagadywać. Miałam rację, jednak po kilku chwilach poczułam jak chłopak odgarnia mi włosy z ramienia i całuje w szyję.
- Ej! – krzyknęłam odpychając go od siebie. – Co ty robisz?!
- Przecież wiem, że tego chcesz – uśmiechnął się i znów mnie do siebie przyciągnął próbując pocałować. Szarpnęłam się wyrywając z jego uścisku i odwróciłam z zamiarem opuszczenia klubu ale Kacper złapał mnie za nadgarstek. – Daj spokój, przecież to tylko zabawa!
- Zostaw mnie! – powiedziałam czując jak łzy napływają mi do oczu. Jeszcze raz szarpnęłam ręką i uciekłam. Gdy weszłam do loży było tam tylko parę osób, które nawet nie zwróciły na mnie uwagi. Zabrałam torebkę i kierując się do wyjścia wygrzebałam numerek do szatni skąd odebrałam kurtkę.
Wyszłam na ciemne ulice Rzeszowa. Rozejrzałam się wokół siebie ale nawet nie kojarzyłam tej części miasta, a pod klubem stała grupka osób chcąca dostać się do środka postanowiłam odejść kawałek, żeby spokojnie zadzwonić do taty. Była równa dwudziesta druga dziesięć. Przejrzałam się jeszcze w telefonie, żeby sprawdzić czy jako tako wyglądam i nie słyszeć żadnych pytań od niego i dopiero wtedy wybrałam numer. Czekałam chwilę, a potem usłyszałam, że abonent jest poza zasięgiem. Świetnie!
Odeszłam jeszcze kawałek i zauważyłam mały zaułek między dwoma budynkami. Weszłam do środka ale nie za daleko w sumie oparłam się tylko o ścianę zaraz na rogu i odpaliłam papierosa. Czułam jak na nogach okrytych cienkimi rajstopami pojawia mi się gęsia skórka, a poza tym to szczęka zaczęła mi latać od zimna. Szybko dokończyłam szluga i rzuciłam opałek na ziemię gasząc go butem. Westchnęłam i jeszcze raz spróbowałam dodzwonić się do taty jednak nadal nic, spróbowałam do Iwony – to samo. Zawsze narzekali na zasięg w salonie ale akurat teraz! Rozejrzałam się po ulicy i zaczęłam zastanawiać do kogo mogłabym jeszcze zadzwonić, jedynie przyszedł mi na myśl Michał ale on jasno powiedział, że nie chce się ze mną widzieć.
To był ułamek sekundy kiedy stałam tyłem do alejki i chowałam telefon do torebki, chciałam iść na jakiś przystanek i tak wrócić do domu ale poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu zasłaniając usta. Zaczęłam się szarpać ale wtedy ten ktoś uderzył mnie z pięści mocno w brzuch. Bolało, czułam jak łzy znów napływają mi do oczu, a napastnik ciągnie wewnątrz ciemnej alejki.
Chwilę potem zostałam brutalnie popchnięta na ziemię, facet usiadł na mnie okrakiem przytrzymując mi ręce wzdłuż ciała i wpychał mi jakąś szmatę do ust. Nie mogłam krzyczeć. Wiedziałam już co teraz będzie, zaczęłam płakać i mamrotać, żeby mnie zostawił. Czułam jak podwija mi sukienkę i rozrywa rajstopy. Uderzyłam go, nie był mi dłużny. Dostałam tak w twarz, że wszystko wokół zaczęło wirować. Miałam dość, było mi już wszystko jedno. Niech to się już skończy i mnie zostawi.


***
Dzisiaj jestem na czas! :D
Przepraszam! Przepraszam, że zabiłam matkę i przyjaciół Leny, a teraz jeszcze to ale chciałam jakoś rozkręcić akcję. 
Muszę znów zacząć pisać bo skończyły mi się zapasowe rozdziały ale to będzie musiało poczekać jeszcze trochę bo jutro mam egzamin zawodowy teoretyczny a w czwartek praktyczny. 
Pozdrawiam!