poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 19



Michał postawił szklanki i cole na stoliku tuż przed nami po czym opadł na kanapę obok mnie. Odkręciłam butelkę wódki i przysunęłam do siebie jedną szklankę i już chciałam ją zapełnić kiedy poczułam, że szatyn łapie mnie za rękę.
- Wiesz, że to nic nie pomaga? – Spytał kiwając głową na butelkę, trzymaną przeze mnie w dłoni.
- Pomaga, pomaga … - mruknęłam i przechyliłam butelkę. Napełniłam szklankę prawie do połowy i spojrzałam na Michała. – Chcesz?
- A kto cię potem odwiezie do domu?
- Napiszę do Klaudii – wzruszyłam ramionami. – W końcu ojciec myśli, że to u niej siedzę.
- To zanim się upijesz, ustal z nią wspólną wersję wydarzeń.
- Zaraz – mruknęłam napełniając szklankę do końca colą.
- Wiesz, że jutro jest niedziela a potem poniedziałek i idziesz do szkoły? – Spytał. - Będziesz jutro umierać.
- Wiem, ale nie wyjdę stąd dopóki się nie dowiem co się z tobą dzieje – upiłam spory łyk i skrzywiłam się czując pieczenie w gardle. Chyba wlałam za dużo wódki. Normalnie nie piję alkoholu więc za dużo mi nie trzeba, żeby się upić.
- Nic się nie dzieje – zaśmiał się. Przyjrzałam się mu. – Serio!
- To dlaczego tak nagle wyjechałeś i nie dawałeś znaku życia? – spytałam marszcząc brwi. Michał nie odpowiedział, westchnęłam i upiłam kolejny łyk, tym razem mniejszy.
Siedzieliśmy przez kilka minut w kompletnej ciszy, nie licząc kota, który leżał na fotelu naprzeciwko Michała i głośno mruczał. Nie zamierzałam się odzywać dopóki on nie zrobi tego pierwszy. Zawsze ja mu się spowiadam, a on nigdy mi nic nie mówi. Praktycznie go nie znam! Kiedy tak siedzieliśmy napisałam sms-a do Klaudii, żeby w razie czego mnie kryła, że jestem u niej i zostaję na noc. Zgodziła się pod warunkiem, że jej wszystko wytłumaczę w poniedziałek, a ja niewiele myśląc odpisałam jej, że zgoda.
Mój tata nawet nie protestował kiedy napisałam mu, że zostaję u Klaudii. Myślę, że cieszy się że w końcu gdzieś wychodzę i nawiązuję znajomości, a nie siedzę w domu.
- Często pijesz? – spytał po jakiś trzydziestu minutach. Nawet na niego nie spojrzałam, zaczynało kręcić mi się w głowie. Podejrzewam, że po wypiciu drugiej takiej szklanki kompletnie stracę kontakt z rzeczywistością. – Jak mniemam, nie. Wszystko u ciebie w porządku?
- Tak, a u ciebie? Nie musisz odpowiadać. Wiem, że nie. – Uprzedziłam go ale on tylko lekko się uśmiechnął. – Czego się śmiejesz?! – podniosłam na niego głos.
- Bo śmiesznie wyglądasz, kiedy się tak złościsz.
- Chcę tylko wiedzieć, dlaczego mnie wtedy tak spławiłeś i nawet nie powiedziałeś, że wyjeżdżasz. Iwona mi powiedziała, że masz jakieś kłopoty …
- Nie ja … - westchnął. Ha! W końcu coś zaczyna mówić. – Mój brat miał kłopoty ale już wszystko jest w porządku.
- Co się stało? – Kubiak przyglądał mi się dłuższą chwilę. Miałam wrażenie, że chce zabrać mi mojego drinka ale w końcu odwrócił wzrok.
- Potrzebował pieniędzy i zamiast poprosić o to mnie czy kogoś z rodziny nabrał chwilówek i nie mógł się wypłacić. Dlatego kilka dni temu przyjechała tu jego żona z synkiem i poprosiła mnie o pomoc. Nic wielkiego – wzruszył ramionami.
- Załatwiałeś sprawy swojego starszego brata? Ile on ma lat?
- Dwadzieścia sześć chociaż nie zawsze zachowuje się na swój wiek. – Pokiwałam wolno głową patrząc się przed siebie. – A co z tobą?
- Jak to co ze mną? – spytałam głupio. Przechyliłam po raz kolejny szklankę ale okazała się pusta więc przesunęłam się na kanapie i zrobiłam sobie kolejnego drinka.
- Słyszałem, że nawiązujesz nowe przyjaźnie …
- Skoro mój jedyny samozwańczy przyjaciel miał mnie gdzieś … - mruknęłam opadając na oparcie kanapy. Tak, zdecydowanie już kręciło mi się w głowie i z wiele trudności sprawiało mi skupienie się nad tym co mówił do mnie szatyn.
- Nie miałem cię gdzieś, nie chciałem cię wciągać w problemy mojej rodziny. – Odpowiedział.
- Ale o moich problemach to chcesz słuchać. Wiesz … Ja nawet cię nie znam. Ty wiesz o mnie prawie wszystko!
- Nie wiem wszystkiego – zaśmiał się. – Nie wiem na przykład … Jaki jest twój ulubiony kolor? – Spojrzałam na niego z politowaniem, przynajmniej tak myślałam.
- Nie żartuj sobie …
- Nie żartuję – odpowiedział. Kiwnęłam głową, czułam jak coraz bardziej kręci mi się w głowie. Próbowałam wstać ale jedynie zakręciło mi się w głowie i opadłam na kanapę. Poczułam jak Michał mnie łapie tuż nad łokciem. – Tak, zdecydowanie ci już wystarczy – powiedział zabierając mi szklankę opróżnioną do połowy i odstawił na stolik. – Dobra, chodź.
- Daj mi spokój! Chcę się jeszcze napić – powiedziałam sięgając po szklankę.
- Nie, idziemy – powiedział i pociągnął mnie do góry. Ledwo co mogłam się utrzymać na nogach. Michał pociągnął mnie w kierunku swojej sypialni. Przynajmniej tak mi się wydawało, pokój zaczął mi wirować przed oczami i poczułam jak przewraca mi się w żołądku.
- Niedobrzemi – wymamrotałam zasłaniając ręką usta. Michał westchnął i mruknął coś niezrozumiale po czym zaciągnął mnie do łazienki gdzie przytrzymał mi włosy podczas gdy ja wymiotowałam. Właściwie to już nie kontaktowałam, czułam tylko jak Michał ciągnie mnie za rękę, żebym wstała i jak mnie podnosi a potem kładzie do łóżka gdzie od razu zasnęłam.


***
Jestem jak obiecałam! :D
Trochę zbłądziłam w opowiadaniu bo uciekł mi u nich jeden dzień, musiałam zmieniać wszystko wczoraj. Tak, wiem znów krótki ale postaram się żeby kolejny był nieco dłuższy bo coś w końcu z tym opowiadaniem ruszyło. 
Pozdrawiam! 

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Rozdział 18



Nie wiem jak długo tam leżałam ani nawet jak udało mi się zebrać w sobie i napisać do Iwony, że jednak wrócę z koleżanką i żeby na mnie nie czekali. Nie wiem jak długo wracałam do domu i jak długo siedziałam pod prysznicem szorując skórę aż do czerwoności. Cały czas czułam na sobie dotyk tego faceta. W końcu wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku naciągając kołdrę aż pod sam nos.
- Dominika ciszej! – usłyszałam Iwonę. Zamrugałam i przetarłam oczy, było już widno, a kiedy spojrzałam na zegarek zdałam sobie sprawę, że jest już w pół do trzynastej. Usiadłam podpierając się jedną ręką i kiedy tylko zobaczyłam sukienkę, którą wczoraj odłożyłam na krzesełko wspomnienie wczorajszej nocy wróciło do mnie ze zdwojoną siłą. Poczułam jak pieką mnie oczy w których momentalnie zebrały się łzy. Wzięłam kilka głębszych wdechów i szybko zamrugałam parę razy żeby pozbyć się łez. Nie mogą mnie zobaczyć w takim stanie i nie mogą się dowiedzieć co się stało.
Wstałam powoli i wzięłam z szafy czyste dżinsy oraz szary sweter, szybko się przebrałam i uchyliłam lekko drzwi. Na korytarzu nikogo nie było więc mogłam spokojnie iść do łazienki.
- No i jak było? – spytał tata, popijając kawę, kiedy tylko pojawiłam się w kuchni.
- Fajnie – odpowiedziałam i zajrzałam do lodówki. Wyciągnęłam serek i chciałam już wyjść kiedy znów mnie zaczepił.
- Tylko fajnie?
- Yhym – mruknęłam.
- Lenka! W końcu wstałaś! Pojedziesz ze mną i tatą na trening? – Nie wiem nawet kiedy Mała pojawiła się koło mnie i ciągnąc mnie za rękaw swetra zalewała pytaniami.
- Na trening? – spytałam.
- Dominika, kiedy indziej pojedziesz. Nie widzisz, że Lena jest zmęczona? – skarciła Małą, Iwona.
- Ale …
- Żadnych ale ..
- Pojadę! – powiedziałam głośno. Dominika zaczęła piszczeć ze szczęścia, a Iwona spojrzała na mnie i powiedziała:
- Nie musisz ..
- I tak nie mam co robić – wzruszyłam ramionami i wyszłam z Małą z kuchni. Przynajmniej nie będę myśleć o wczoraj.
Poszłam na górę i przepakowałam rzeczy do większej torebki. Zeszłam na dół i ubrałam się a potem Dominikę. Tata już czekał na nas w samochodzie więc kiedy tylko wsiadłyśmy od razu ruszył.
Kiedy już dojechaliśmy tata szybko popędził do szatni, a ja z Dominiką powoli kierowałyśmy się do tych samych drzwi z tą różnicą, że Mała musiała nadepnąć na każdą małą, zamarzniętą kałużę. W międzyczasie na parking zajechał znany mi samochód, a po chwili wysiadł z niego nie kto inny tylko Kubiak. Szybko zabrał torbę i zamknął drzwi po czy skierował się w stronę hali. Parzyłam na niego cały czas, on też się spojrzał ale nawet nie pomachał, nie kiwnął nawet głową. Nic nie zrobił. Zupełnie jakby mnie tam nie było.
Kiedy już weszłyśmy na halę i dałam Dominice żelki, które specjalnie spakowałam, żeby usiadła mi w miejscu i nie biegała po trybunach, wypatrzyłam Michała wśród wszystkich zawodników i patrzyłam się na niego przez cały trening. Spojrzał w moim kierunku kilka razy ale szybko odwrócił wzrok. Co mu się do cholery stało?
Nie wiem nawet kiedy trening się skończył, dopiero szturchająca mnie Dominika powiedziała, że musimy już iść.
- Tato ja idę do Klaudii, pisała do mnie, a mieszka niedaleko więc się przejdę do niej … - powiedziałam gdy tylko znalazłyśmy się przy samochodzie i przyszedł ojciec.
- To cię podrzucę! – Zaproponował
- Nie, to naprawdę niedaleko. Jakieś pięć minut. Przejdę się – pokiwałam głową i poprawiając torebkę na ramieniu odwróciłam się i skierowałam do wyjścia z parkingu. Chwilę potem tata z Dominiką mijali mnie samochodem. Pomachałam Małej i uśmiechnęłam się do niej. Kiedy znikli mi z oczu wyjęłam portfel i przeliczyłam ile mam pieniędzy, chyba powinno mi starczyć.
Stąd do domu Kubiaka miałam kilkanaście minut drogi, szybkim krokiem powinnam tam być za jakieś pół godziny mam nadzieję, że i on postanowił od razu po treningu jechać do domu.
Miałam dziś małe szczęście bo po pierwsze jego samochód stał na swoim miejscu a po drugie kiedy podeszłam pod jego klatkę jakaś pani wychodziła więc nie musiałam do niego dzwonić. Szybko wspięłam się po schodach na trzecie piętro i kiedy tylko znalazłam się pod jego drzwiami zapukałam mocno w drzwi.
- Cześć! Masz już dla mnie czas czy znów mnie spławisz jakimś głupim tekstem? – spytałam kiedy otworzył mi drzwi. Był szczerze zdziwiony moim widokiem a ja nawet nie wiem dlaczego jestem tak na niego wściekła?
- Cześć – odpowiedział niepewnie. – Wejdź – odsunął się wpuszczając mnie do środka. Zdjęłam buty i kurtkę i przeszłam do salonu. Jedyne co się zmieniło tutaj to większy bałagan niż ostatnio. Położyłam torebkę na stoliku i odwróciłam się do niego.
- Miałeś zadzwonić – powiedziałam z wyrzutem zakładając ręce na piersi.
- Uwierzysz jak powiem, że nie miałem czasu? – Odpowiedział mi pytaniem. Staliśmy przez chwilę w milczeniu. W końcu usiadłam na kanapie a Michał podszedł do mnie. – Chcesz może herbaty? – spytał nieśmiało i uśmiechnął się lekko. Spojrzałam na niego.
- Mam ochotę na coś mocniejszego – odpowiedziałam i wyjęłam z torebki trzy czwarte czystej. Kubiak spojrzał na mnie z lekkim niedowierzaniem ale o nic nie pytał tylko poszedł do kuchni, po chwili wrócił z dwiema szklankami i dużą butelką coli. 


***
Jestem, jestem! Nie bijcie proszę! Już się tłumaczę.
Cały lipiec byłam codziennie w robocie, a pod koniec wyjechałam na wakacje więc nie miałam za bardzo czasu pisać i dopiero wczoraj dokończyłam ten rozdział. Wiem, że krótki ale chcę jeszcze do końca sierpnia coś wstawić. 
Mam nadzieję, że się podobał :).
Pozdrawiam!