poniedziałek, 28 listopada 2016

Rozdział 21



Czy wszystko ok? Nic nie było ok, ale na razie nie byłam w stanie rozmawiać o tym z kimkolwiek. Zamrugałam parę razy żeby pozbyć się łez i pokiwałam powoli głową.
- Tak, jak najbardziej.
- Jesteś pewna? Możesz mi powiedzieć.
- Wszystko w porządku – powiedziałam odstawiając kubek na stolik. – Wiesz, chyba będę się już zbierać. Zasiedziałam się. – Wstałam i zaczęłam powoli zbierać swoje rzeczy.
- Odwiozę cię – zaproponował Michał.
- Przecież nocuję u Klaudii, trochę to będzie dziwne jak mnie odwieziesz – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam lekko.
- W sumie racja – zaśmiał się. Ubrałam kurtkę i buty, założyłam torebkę na ramię i odwróciłam się do szatyna.
- Dziękuję.
- Za to, że użyczyłem ci salonu do nawalenia się i sypialni na odespanie? Drobiazg – machnął ręką, a ja się zaśmiałam.
- Za to też.
- Nie ma sprawy – spoważniał trochę. Wyciągnął do mnie ręce. – No chodź tu! – Przez chwilę się zastanawiałam ale w końcu podeszłam do niego i dałam się uścisnąć. Nawet sama go lekko objęłam powtarzając sobie w myślach, że to tylko Michał.
Po kilku sekundach odsunęłam się od niego i wyszłam z mieszkania. Mam nadzieję, że ojciec się nie domyśli, że go okłamałam i że nie będzie zadawał zbędnych pytań odnośnie nocowania u Klaudii. Poza tym muszę jeszcze wymyśleć cokolwiek dla blondynki, coś w co łatwo uwierzy.
Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam pary, która chciała wejść podczas gdy ja właśnie otwierałam drzwi, i na nią wpadłam.
- Przepraszam – mruknęłam spoglądając na nich. Otworzyłam szerzej oczy widząc przed sobą znajome twarze. To Piotrek i Olka, chyba już, Nowakowscy.
- Cześć! – przywitali się jednocześnie.
- Dzień dobry, przepraszam śpieszę się – powiedziałam szybko i ich wyminęłam. No świetnie, jeśli mnie zobaczyli to tylko mogę się modlić, żeby nic nie wypaplali ojcu.
Kilkanaście minut później odwieszałam kurtkę na wieszak w przedpokoju w naszym domu. Słyszałam, że w salonie gra telewizor i pewnie tata tam siedzi i ogląda mecz, który widziałam u Kubiaka. Wzięłam torebkę i próbowałam niezauważalnie przemknąć do mojego pokoju na górę, niestety Iwona mnie zauważyła.
- Jesteś już? I jak było? – spytała, tata odwrócił wzrok od telewizora.
- Fajnie. Rozmawiałyśmy, oglądałyśmy film i jadłyśmy pizzę – skłamałam. Bałam się że coś zauważą ale ojciec się tylko uśmiechnął, a Iwona podsumowała to wszystko jednym słowem „miło” i mogłam iść do pokoju.
Popołudnie spędziłam bawiąc się z Dominiką. Dopiero późnym wieczorem kiedy leżałam już w łóżku umyta zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Zostałam zgwałcona. Na samą myśl w oczach zebrały mi się łzy, wzięłam kilka głębszych wdechów żeby się uspokoić. Mogę być w ciąży. Nie chcę mieć teraz dziecka! Mogłam też złapać jakąś chorobę. To byłoby chyba gorsze od ciąży. Muszę się przebadać! Ale to chyba będzie trochę kosztować, nie mogę wziąć pieniędzy od ojca bo będzie się pytał na co mi to. Poproszę Michała, zgodzi się. Kiedyś mu oddam, tylko najpierw muszę się dowiedzieć gdzie i jak zrobić takie badania.
Pół nocy przeleżałam próbując zasnąć ale niestety zasypiałam tylko na parę minut by potem zbudzić się zlana potem z koszmaru. Kiedy ostatni raz się przebudzałam, po piątej, stwierdzałam, że nie ma sensu już iść spać. Przetarłam oczy dłońmi i wstałam z łóżka, zeszłam na palcach do kuchni i wstawiłam sobie wodę na herbatę.
Oparłam się o blat, założyłam ręce na piersi i przyglądałam się oświetlonej ulicy. Padał śnieg, dość gęsty. Rano tata, pewnie będzie miał problem, żeby odpalić samochód. Może dzięki temu spóźnię się do szkoły, albo w ogóle nie pójdę. Kilka tygodni temu w środku nocy Michał przyszedł do mnie i zaprowadził do parku, ciekawe czy sama bym tam trafiła?
Po kilku minutach zalałam kubek wrzącą wodą i powoli wróciłam do pokoju. Odstawiłam kubek na szafkę nocną i wzięłam z biurka swojego laptopa. W przeciągu kilkunastu miesięcy straciłam najważniejsze sobie osoby i jedyne co teraz mogę zrobić to oglądać zdjęcia z nimi, które mam na komputerze.
W pół do siódmej, kiedy usłyszałam, że Iwona wyszła z sypialni i po kolei budzi dzieciaki, zamknęłam laptopa i wyszłam z pokoju do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i zrobiłam sobie makijaż, żeby choć trochę ukryć sińce pod oczami i skierowałam się do kuchni gdzie wszyscy siedzieli.
- Mamuusiu! Mogę dziś zostać w domu? – spytała Dominika. Uśmiechnęłam się pod nosem, też chciałabym zostać w domu.
- A z kim? Nikogo nie będzie w domu – odpowiedział jej tata.
- To sama zostanę!
- Może za kilka lat – zaśmiała się Iwona. Kiedy w końcu zjadłam swoje kanapki poszłam na górę spakować potrzebne książki, zabrałam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Kilka minut później byliśmy już w drodze do szkoły.
Podczas dwóch pierwszych lekcji nie widziałam nigdzie Klaudii i już miałam nadzieję, że blondynka po prostu sobie daruje dzisiejszy dzień, niestety gdy przyszłam pod klasę od angielskiego ta już na mnie czekała. Chwilę potem mocno ścisnęła mnie za rękę i zaciągnęła na wolną ławkę pod oknem.
- No, słucham?! Co było takie ważne, że musiałam cię kryć? – Przez chwilę milczałam, do samego końca nie zastanawiałam się nad tym co jej powiem. – Bo wiesz, ja w sobotę poszłam na ten cały wernisaż czy jak to tam się zwie, to na co podobno zapraszał cię pan Adam – kiwnęłam głową. – No, bo to on organizował i jego ojciec. I wiesz w sumie to Adam powiedział, że bardzo dobrze rysujesz i chciałby kiedyś wystawić twoje prace i prosił, żebym cię namówiła na namalowanie czegoś, a propo mogłabyś mi pokazać te swoje rysunki?
- Nie mam ich przy sobie ..
- To jutro, no ale wracając do tematu to … wróciłam wieczorem więc jakby twoi rodzice zapytali się coś moich to byłam na noc w domu, ale powiedz mi gdzie ty byłaś?!
- No dobra – westchnęłam. – Byłam u Michała ..
- Serio?! I co było coś więcej? – Uśmiechnęła się i szturchnęła mnie lekko w ramię.
- Nie! Nie! – Zaprzeczyłam szybko. – Po prostu rozmawialiśmy i sama nie wiem kiedy zasnęłam, nie wyspałam się po twoich urodzinach i po prostu szybko odpłynęłam.
- A no właśnie! Gdzie wtedy zniknęłaś?
- Yyy …
- Widziałam jak tańczysz z Kacprem i nagle zniknęliście – Klaudia zabawnie poruszyła brwiami na co się uśmiechnęłam wiedząc co ta już ma na myśli. Na szczęście zabrzmiał dzwonek i dziewczyna przestała mnie wypytywać.
Po trzech kolejnych lekcjach w końcu mogłam wrócić do domu. Zaszłam jeszcze do sklepu, żeby kupić papierosy i po jakiś dwudziestu minutach weszłam do ciepłego mieszkania. Od razu usłyszałam jak ojciec krzyczy na kogoś.
- Uspokój się! – Słychać było, że i Iwona jest zdenerwowana ale nie wiem czy na to samo co ojciec czy może na niego.
- Jak mam być spokojny?! – Weszłam ostrożnie do salonu. – No nareszcie jesteś – powiedział dysząc ciężko. – Powiesz mi łaskawie gdzie byłaś w sobotę w nocy?
- Mówiłam, że u ..
- Klaudii – przerwał mi. – Jaki film oglądałyście?
- O co ci chodzi? – spytałam nie wiedząc już kompletnie co o tym myśleć.
- Krzysiek daj spokój – powiedziała Iwona tym razem trochę łagodniej.
- Nie! – Zwrócił się do niej. – I możesz wyjść, chcę porozmawiać z m o j ą córką! – zaakcentował wyraźnie to jedno słowo. Spojrzałam na Iwonę, która była lekko zszokowana.
- Która mieszka też i w moim domu, więc pozwól, że zostanę.
- Jak sobie chcesz – machnął ręką. – Gdzie byłaś? – ponownie zwrócił się do mnie.
- Mówiłam ci już, że u Klaudii. O co ci chodzi?
- A nie wychodziłaś przypadkiem w niedziele rano z mieszkania Kubiaka? – Powiedzieli mu! Ale dlaczego?! – A jednak! Masz szlaban! Tylko dom i szkoła! Skończy się wychodzenie nie wiadomo gdzie.
- Nie możesz …
- Mogę! Jestem twoim ojcem ..
- Krzysiek! Daj spokój! Ona nie jest dzieckiem! – W końcu odezwała się Iwona. – Mogłeś pomyśleć o tym wszystkim wcześniej! Sam to zacząłeś!
- Co zaczął? – spytałam ale nikt mi nie odpowiedział.
- Idź do swojego pokoju - powiedział w końcu ojciec. Stałam tam jeszcze kilka sekund patrząc się raz na nią, a raz na niego ale i tak nie uzyskałam odpowiedzi. Pokręciłam głową, ścisnęłam mocniej torebkę i poszłam na górę do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam torbę na łóżko. Przeszłam się kilka razy po pokoju, próbując zrozumieć co miała na myśli Iwona, jednak nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. W końcu wyciągnęłam komórkę z torebki i próbowałam się dodzwonić do Michała jednak nie odbierał. Zrezygnowana usiadłam na łóżku i czekałam, może Iwona do mnie przyjdzie a może Kubiak oddzwoni ... 




***
Jestem, po dość długiej przerwie w końcu zebrałam się w sobie i coś napisałam. Kiedyś obiecałam sobie, że skończę wszystkie zaczęte blogi i może to będzie trwało dłużej niż myślałam ale je skończę. Rozdziały nie będą się pojawiać często ale skończę tego bloga, na pewno. 
Mam nadzieję, że wszystko trzyma się kupy. Przeczytałam trzy ostatnie rozdziały i chyba jednak jest ok, za błędy przepraszam ale jestem padnięta. Jutro mam kolosa i nauka mnie po prostu wykańcza.
Pozdrawiam! 


sobota, 17 września 2016

Rozdział 20



Gdy tylko się przebudziłam poczułam ogromny ból głowy a w gardle miałam tak sucho, że nawet przełknięcie śliny bolało. Dodatkowo słońce, przebijające się przez nie dokładnie zaciągnięte zasłony, świeciło mi prosto w twarz. Jęknęłam i chwyciłam kant kołdry nakrywając nią głowę.
Leżałam tak kilka minut i zdałam sobie sprawę, że coś tu jest nie tak jak zawsze. Nigdzie nie słyszę Dominiki i telewizora, który zawsze rano w weekend ogląda Sebastian, nie słychać nawet Iwony, która co chwilę krzątała się po kuchni a potem na piętrze i uciszała moją siostrę. No i przede wszystkim kołdra, którą jestem przykryta pachnie męskimi perfumami.
Powoli wychyliłam głowę i rozejrzałam się po pokoju, świetnie! Zostałam u niego na noc! Spojrzałam na szafkę nocną i zauważyłam zegarek, który wskazywał dziesiątą trzydzieści siedem. Z trudem podniosłam się z łóżka i skierowałam do drzwi. W salonie nikogo nie było nie licząc kota, który siedział na parapecie i wyglądał przez okno. Poszłam do kuchni, żeby się czegoś napić i natrafiłam tam na Kubiaka. Opierał się o blat i pił kawę.
- Cześć – powiedział zauważając mnie.
- Hej – mruknęłam. Stałam w progu i opierałam się o futrynę nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić.
- Siadaj – powiedział odwracając się i otwierając szafkę za sobą. Pogrzebał w niej i wyciągnął aspirynę. Usiadłam na krzesełku, które stało jak najdalej od niego, a po chwili przede mną stała szklanka wody i saszetka z lekami. Wzięłam od razu dwie pigułki i wypiłam całą szklankę wody. – Bardzo boli cię głowa? – spytał niby poważnie ale zauważyłam na jego twarzy głupi uśmieszek.
- Nabijasz się ze mnie – powiedziałam wstając po butelkę wody, napełniłam szklankę i szybko ją opróżniłam.
- Nieźle się wczoraj wstawiłaś – usiadł. – Może chcesz coś zjeść?
- Ugh – jęknęłam, na samą myśl o jedzeniu zrobiło mi się nie dobrze.
- Rozumiem, że nie – zaśmiał się. Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy podczas, której opróżniłam butelkę wody i wstawiłam czajnik, żeby zrobić sobie herbaty.
- Przepraszam – mruknęłam czując, że ból głowy powoli ustępuje. Oparłam się o blat i założyłam ręce na piersi.
- Spoko – powiedział obracając się do mnie. – Ale obiecaj, że już nigdy nie będę musiał ci trzymać włosów jak będziesz rzygać – uśmiechnęłam się lekko.
- Dobra, obiecuję. – Dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedział szatyn, schowałam twarz w dłonie. – Boże! Naprawdę przepraszam!
- Masz szczęście, że nie zarzygałaś mi pościeli.
- A gdzie ty spałeś? – Skoro ja zajęłam jego łóżko on pewnie spał na kanapie w salonie.
- W drugim pokoju.
Kiedy woda się już zagotowała, wzięłam swój kubek i poszliśmy do salonu gdzie Kubiak od razu włączył telewizję i przełączył na jakiś mecz siatkówki. W sumie mogę powiedzieć, że „siedzę” w tym od ponad miesiąca, chodzę na treningi i mecze ojca ale nie zafascynował mnie ten sport. Pewnie dlatego, że sama mam do niego dwie lewe ręce albo po prostu go nie rozumiem.
- Macie dziś wolne? – spytałam gapiąc się w ekran telewizora gdzie zawodnicy w żółtych koszulkach grali przeciwko drużynie w niebieskich strojach.
- Ano – odpowiedział wkładając sobie do ust dwie delicje.
- Masz może gumę do żucia? – spytałam przejeżdżając językiem po zębach. Michał się zaśmiał.
- W łazience nad umywalką w szafce jest nowa szczoteczka, możesz ją sobie wziąć
- Dzięki – powiedziałam podnosząc się.
Szybko umyłam zęby i trochę ogarnęłam włosy. Dobrze, że się wczoraj nie malowałam bo pewnie byłabym cała rozmazana. Wysikałam się jeszcze, umyłam ręce i wróciłam do salonu.
- No, teraz wyglądasz jak człowiek!
- Mogłeś mi wcześniej powiedzieć – kopnęłam go lekko w udo.
- Nie nadużywasz mojej gościnności? – spytał łapiąc mnie za nogę.
- Może trochę – zaśmiałam się i wyrwałam nogę z jego uścisku, podciągnęłam kolana po brodę i dalej gapiłam się w telewizor. – Myślisz, że ojciec uwierzy, że tyle czasu siedzę u Klaudii?
- A okłamałaś go kiedyś?
- Wczoraj – zaśmiałam się. – A ty?
- Czy okłamałem kiedyś swojego ojca mówiąc, że idę na imprezę do kolegi, a naprawdę poszedłem do dziewczyny na noc z butelką wódki? Nie, nigdy – zaśmiał się.
- Musiałam … odreagować.
- Co? – W końcu oderwał wzrok od telewizora.
- Wszystko – wzruszyłam ramionami. – Szkołę, ostatnią wizytę u dziadków … imprezę Klaudii – dodałam ciszej. Michał zmarszczył brwi.
- I dlatego musiałaś się upić? I co ci to pomogło? Oprócz bólu głowy…. I mojej zarzyganej łazienki.
- Chyba nic – odpowiedziałam gapiąc się na kubek, który trzymałam w rękach. – Ale poprawiłeś mi trochę humor – przyznałam uśmiechając się do niego.
- Tak, ty mi też – odwzajemnił gest. – Ale współczuję ci powrotu do szkoły i spowiadania się tej blondyneczce. Wysłała ci parę wiadomości – kiwnął głową na mój telefon, który leżał na stole. Sięgnęłam po niego i rzeczywiście Klaudia zasypała mnie esemesami, w których pytała gdzie jestem i co robię oraz, że mój ojciec dzwonił do niej ale powiedziała, że już śpię. Nawet nie chciało mi się odpisywać na to wszystko, odłożyłam telefon i opadłam na poduszki.
- Dlaczego ona chce wszystko wiedzieć? – westchnęłam.
- Zawsze taka była – szatyn wzruszył ramionami. – No właśnie, a jak tam na jej urodzinach? Słyszałem, że byłaś.
- Nijak – odpowiedziałam. – Wyszłam przed jedenastą – zamrugałam szybciej, żeby pozbyć się łez napływających mi do oczu. – To nie dla mnie – dodałam jeszcze.
- Wszystko ok?


***
Jestem! Ktoś się cieszy? xD
Rozdział miał być dłuższy ale stwierdziłam, że chyba na tym może się skończyć. 
Nie wiem kiedy kolejny bo od października zaczynam studia i nie wiem ile będę miała czasu na pisanie ale postaram się go jakoś znaleźć :D.
Pozdrawiam!

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 19



Michał postawił szklanki i cole na stoliku tuż przed nami po czym opadł na kanapę obok mnie. Odkręciłam butelkę wódki i przysunęłam do siebie jedną szklankę i już chciałam ją zapełnić kiedy poczułam, że szatyn łapie mnie za rękę.
- Wiesz, że to nic nie pomaga? – Spytał kiwając głową na butelkę, trzymaną przeze mnie w dłoni.
- Pomaga, pomaga … - mruknęłam i przechyliłam butelkę. Napełniłam szklankę prawie do połowy i spojrzałam na Michała. – Chcesz?
- A kto cię potem odwiezie do domu?
- Napiszę do Klaudii – wzruszyłam ramionami. – W końcu ojciec myśli, że to u niej siedzę.
- To zanim się upijesz, ustal z nią wspólną wersję wydarzeń.
- Zaraz – mruknęłam napełniając szklankę do końca colą.
- Wiesz, że jutro jest niedziela a potem poniedziałek i idziesz do szkoły? – Spytał. - Będziesz jutro umierać.
- Wiem, ale nie wyjdę stąd dopóki się nie dowiem co się z tobą dzieje – upiłam spory łyk i skrzywiłam się czując pieczenie w gardle. Chyba wlałam za dużo wódki. Normalnie nie piję alkoholu więc za dużo mi nie trzeba, żeby się upić.
- Nic się nie dzieje – zaśmiał się. Przyjrzałam się mu. – Serio!
- To dlaczego tak nagle wyjechałeś i nie dawałeś znaku życia? – spytałam marszcząc brwi. Michał nie odpowiedział, westchnęłam i upiłam kolejny łyk, tym razem mniejszy.
Siedzieliśmy przez kilka minut w kompletnej ciszy, nie licząc kota, który leżał na fotelu naprzeciwko Michała i głośno mruczał. Nie zamierzałam się odzywać dopóki on nie zrobi tego pierwszy. Zawsze ja mu się spowiadam, a on nigdy mi nic nie mówi. Praktycznie go nie znam! Kiedy tak siedzieliśmy napisałam sms-a do Klaudii, żeby w razie czego mnie kryła, że jestem u niej i zostaję na noc. Zgodziła się pod warunkiem, że jej wszystko wytłumaczę w poniedziałek, a ja niewiele myśląc odpisałam jej, że zgoda.
Mój tata nawet nie protestował kiedy napisałam mu, że zostaję u Klaudii. Myślę, że cieszy się że w końcu gdzieś wychodzę i nawiązuję znajomości, a nie siedzę w domu.
- Często pijesz? – spytał po jakiś trzydziestu minutach. Nawet na niego nie spojrzałam, zaczynało kręcić mi się w głowie. Podejrzewam, że po wypiciu drugiej takiej szklanki kompletnie stracę kontakt z rzeczywistością. – Jak mniemam, nie. Wszystko u ciebie w porządku?
- Tak, a u ciebie? Nie musisz odpowiadać. Wiem, że nie. – Uprzedziłam go ale on tylko lekko się uśmiechnął. – Czego się śmiejesz?! – podniosłam na niego głos.
- Bo śmiesznie wyglądasz, kiedy się tak złościsz.
- Chcę tylko wiedzieć, dlaczego mnie wtedy tak spławiłeś i nawet nie powiedziałeś, że wyjeżdżasz. Iwona mi powiedziała, że masz jakieś kłopoty …
- Nie ja … - westchnął. Ha! W końcu coś zaczyna mówić. – Mój brat miał kłopoty ale już wszystko jest w porządku.
- Co się stało? – Kubiak przyglądał mi się dłuższą chwilę. Miałam wrażenie, że chce zabrać mi mojego drinka ale w końcu odwrócił wzrok.
- Potrzebował pieniędzy i zamiast poprosić o to mnie czy kogoś z rodziny nabrał chwilówek i nie mógł się wypłacić. Dlatego kilka dni temu przyjechała tu jego żona z synkiem i poprosiła mnie o pomoc. Nic wielkiego – wzruszył ramionami.
- Załatwiałeś sprawy swojego starszego brata? Ile on ma lat?
- Dwadzieścia sześć chociaż nie zawsze zachowuje się na swój wiek. – Pokiwałam wolno głową patrząc się przed siebie. – A co z tobą?
- Jak to co ze mną? – spytałam głupio. Przechyliłam po raz kolejny szklankę ale okazała się pusta więc przesunęłam się na kanapie i zrobiłam sobie kolejnego drinka.
- Słyszałem, że nawiązujesz nowe przyjaźnie …
- Skoro mój jedyny samozwańczy przyjaciel miał mnie gdzieś … - mruknęłam opadając na oparcie kanapy. Tak, zdecydowanie już kręciło mi się w głowie i z wiele trudności sprawiało mi skupienie się nad tym co mówił do mnie szatyn.
- Nie miałem cię gdzieś, nie chciałem cię wciągać w problemy mojej rodziny. – Odpowiedział.
- Ale o moich problemach to chcesz słuchać. Wiesz … Ja nawet cię nie znam. Ty wiesz o mnie prawie wszystko!
- Nie wiem wszystkiego – zaśmiał się. – Nie wiem na przykład … Jaki jest twój ulubiony kolor? – Spojrzałam na niego z politowaniem, przynajmniej tak myślałam.
- Nie żartuj sobie …
- Nie żartuję – odpowiedział. Kiwnęłam głową, czułam jak coraz bardziej kręci mi się w głowie. Próbowałam wstać ale jedynie zakręciło mi się w głowie i opadłam na kanapę. Poczułam jak Michał mnie łapie tuż nad łokciem. – Tak, zdecydowanie ci już wystarczy – powiedział zabierając mi szklankę opróżnioną do połowy i odstawił na stolik. – Dobra, chodź.
- Daj mi spokój! Chcę się jeszcze napić – powiedziałam sięgając po szklankę.
- Nie, idziemy – powiedział i pociągnął mnie do góry. Ledwo co mogłam się utrzymać na nogach. Michał pociągnął mnie w kierunku swojej sypialni. Przynajmniej tak mi się wydawało, pokój zaczął mi wirować przed oczami i poczułam jak przewraca mi się w żołądku.
- Niedobrzemi – wymamrotałam zasłaniając ręką usta. Michał westchnął i mruknął coś niezrozumiale po czym zaciągnął mnie do łazienki gdzie przytrzymał mi włosy podczas gdy ja wymiotowałam. Właściwie to już nie kontaktowałam, czułam tylko jak Michał ciągnie mnie za rękę, żebym wstała i jak mnie podnosi a potem kładzie do łóżka gdzie od razu zasnęłam.


***
Jestem jak obiecałam! :D
Trochę zbłądziłam w opowiadaniu bo uciekł mi u nich jeden dzień, musiałam zmieniać wszystko wczoraj. Tak, wiem znów krótki ale postaram się żeby kolejny był nieco dłuższy bo coś w końcu z tym opowiadaniem ruszyło. 
Pozdrawiam!