wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 3



Kiedy się obudziłam było już po ósmej. Poszłam do łazienki, umyłam zęby. Przyjrzałam się sobie w lustrze i tylko palcami przygładziłam włosy i trochę grzywkę. Zeszłam na dół i wstawiłam sobie wodę na herbatę po czym zaczęłam szukać czegoś co mogłam zjeść kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zmarszczyłam brwi i czekałam aż ktoś pójdzie otworzyć ale ktoś znów zadzwonił a ani Iwona ani tata nie przychodzili więc ruszyłam do drzwi, żeby je otworzyć.
- Tak? – spytałam kiedy zobaczyłam wysokiego blondyna z torbą treningową w jednej ręce.
- Cześć, jest Igła? – spytał. Wzruszyłam ramionami, nikogo nie widziałam ale wpuściłam gościa do domu i zamknęłam za nim drzwi i odwróciłam się. Dziwnie się na mnie patrzył ale wyminęłam go i poszłam poszukać ojca, dobrze wiedziałam jak wyglądam – roztrzepane włosy i różowa pidżama w kwiatki.
- O już jesteś! – dosłownie wpadłam na ojca, który nagle wybiegł z zza rogu. Również trzymał torbę treningową. – Poznałeś już moją córkę – Lenę? – spytał i obrócił mnie znów do gościa, wyciągnął swoją wielką dłoń.
- Piotrek – przedstawił się, uścisnęłam wyciągniętą dłoń i szybko ją zabrałam.
- Ja jadę na trening. Iwona powinna niedługo być pojechała z dzieciakami na zakupy – powiedział na jednym wdechu zakładając buty. – A może chcesz jechać ze mną? – spytał prostując się i patrząc na mnie troskliwie. Pokręciłam głową na nie i wróciłam do kuchni ponieważ czajnik zaczął gwizdać. Zgasiłam palnik i zalałam przygotowany wcześniej kubek, ukroiłam sobie jeszcze plasterek cytryny , posłodziłam i odstawiłam kubek na stół. – To ja idę cześć! – krzyknął tata.
- Cześć, miło było poznać! – powiedział również Piotrek. Nie odezwałam się po chwili usłyszałam trzask drzwi. Mogłam w końcu spokojnie przygotować sobie śniadanie, które składało się z kanapek z dżemem wiśniowym.
Kiedy skończyłam jeść, pozmywałam i szybko udałam się do siebie do pokoju. Podeszłam do szafki stojącej przy łóżku i z szuflady wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Założyłam kurtkę i buty emu i zeszłam na dół. Wyszłam na taras i wyciągnęłam jednego szluga, szybko go odpaliłam i mocno się zaciągnęłam. Przykucnęłam sobie i oparłam o ścianę, świeciło słońce ale było strasznie zimno. Założyłam jeszcze kaptur na głowę i ponownie się zaciągnęłam. Szybko spaliłam i wróciłam do domu. Peta spuściłam w kiblu w łazience i wróciłam do pokoju, żeby się rozebrać. Przebrałam się jeszcze w szare dresy i związałam włosy w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół do salonu i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach aż w końcu trafiłam na Dr. Housa. Rozłożyłam się wygodniej i wtedy na kolana wskoczył mi Fernando, zwany Puszkiem – kot rodziny Ignaczaków.
Kiedy odcinek się skończył Iwona z dzieciakami w końcu wróciła do domu. Pierwsza oczywiście wpadła Dominika. Podniosłam się powoli z kanapy i podeszłam do drzwi, których oczywiście Mała nie zamknęła ale widząc idącą już Iwoną i Sebka z zakupami nie zamykałam ich. Odstawiłam za to na miejsce kozaki i kurtkę Dominiki i przejęłam torby z zakupami od Iwony, która właśnie weszła do domu. Poszłam do kuchni i odstawiłam siatki na stół. Chwilę później dołączyła do mnie brunetka i razem zaczęłyśmy rozpakowywać torby.
- Lenka? – spytała Mała wdrapując się na krzesło. – A ty już wysłałaś list do Świętego Mikołaja?
- Nie sądzę bym w tym roku coś dostała – mruknęłam bardziej do siebie niż do niej odwracając się i wsadzając kilka jogurtów do lodówki.
- Czemu? – spytała, jednak usłyszała. Iwona spojrzała się najpierw na swoją córkę, a potem na mnie, była szczerze zdziwiona, że tak dużo się odzywam ale przy Małej po prostu nie mogę trzymać języka za zębami.
- Wiesz – westchnęłam – zapomniałam nakleić znaczka na kopertę – odpowiedziałam odwracając się i uśmiechając do niej.
- To nic! Tata mówi, że Mikołaj wszystko widzi. Na pewno widział, że pisałaś i coś ci przyniesie – wyszczerzyła się. – Mamo, mogę czekoladę?! – krzyknęła by zwrócić na siebie uwagę matki i wyciągając rękę z czekoladą w jej stronę.
- Możesz ale trochę i podziel się! – odpowiedziała jej. Dominika momentalnie rozerwała opakowanie i wręczyła mi pasek czekolady.
- Dzięki – uśmiechnęłam się przejmując od niej czekoladę. Zeszła z krzesełka, dała pasek Iwonie i wybiegła z kuchni.
- Leeenkaaa!! – krzyknęła Dominika po kilku minutach.
- Idź, poradzę sobie – uśmiechnęła się do mnie Iwona odkładając coś do szafki. Wyszłam z kuchni i podeszłam do kanapy na której siedziała siostra.
- Co? – spytałam siadając koło niej.
- Choć porysujemy! – powiedziała wręczając mi kartkę i niebieską kredkę. – Możesz użyć tylko jednego koloru! – Uśmiechnęłam się.
- Ok. – wstałam i usiadłam na podłodze po drugiej stronie stolika. Długo zastanawiałam się co mam narysować. Spojrzałam na Dominikę, która wystawiała koniuszek języka i zawzięcie kreśliła kreski na kartce. Uśmiechnęłam się i przyłożyłam kredkę do kartki, przymknęłam na chwilę oczy i zaczęłam rysować. Kilkanaście minut później skończyłam rysować. Przyjrzałam się oczom Adama, które tak kocham. Pamiętam jak za każdym razem kiedy się uśmiechał pod jego oczami robiły się urocze worki.
- Skończyłaś? – usłyszałam nagle tuż przy uchu. Podniosłam szybko głowę i ujrzałam Dominikę stojącą tuż za mną. W rękach trzymała swój rysunek i z ciekawością przyglądała się mojemu. – Co to? – spytała wskazując na moją kartkę.
- Oczy – uśmiechnęłam się do niej.
- Czyje? – zawahałam się. Już chciałam jej powiedzieć ale zdałam sobie sprawę, że potem będę musiała jej tłumaczyć wszystko od początku.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Po prostu oczy.
- Ładnie rysujesz!
- Dzięki. A ty co narysowałaś? – spytałam odwracając się do niej. Usiadła tuż obok i zaczęła opowiadać kogo narysowała. Oczywiście narysowała nas wszystkich, nie zapomniała nawet o Puszku! Potem oglądałyśmy bajki. Około piętnastej zadzwonił do mnie dziadek i rozmawialiśmy jakieś pół godziny. Właściwie to on tylko mówił a ja odpowiadałam na jego pytania, których za często nie zadawał. Kiedy się z nim pożegnałam postanowiłam iść na spacer. Ubrałam się i zajrzałam do Iwony, która nadal siedziała w kuchni.
- Idę się przejść – powiedziałam.
- Dobrze – uśmiechnęła się do mnie. Założyłam buty i wyszłam na mroźne powietrze. Sprawdziłam jeszcze kieszenie, żeby sprawdzić czy wzięłam papierosy, są. Naciągnęłam czapkę na uszy i wyszłam za bramę. W sumie nie wiedziałam dokąd się udać. Rozejrzałam się i skierowałam się w prawo.
Nie wiem jak długo szłam ale w końcu trafiłam do małego parku. Naciągnęłam rękaw kurtki i przetarłam nim ławkę. Przysiadłam na samym brzegu i wyciągnęłam papierosy. Odpaliłam jednego zaciągając się. Przypatrywałam się ludziom, którzy spacerowali zaśnieżonymi uliczkami. Było zimno i trochę już zaczynały mnie szczypać nogi więc szybko wypaliłam szluga i wyrzuciłam peta w zaspę. Wstałam i otrzepałam sobie dresy, przeszłam kilka kroków i runęłam jak długa uderzając całym tyłkiem o oblodzony chodnik.
- Ał! – mruknęłam i próbowałam się podnieść ale znów się poślizgnęłam.
- Pomogę! – powiedział ktoś wyciągając rękę w moją stronę. Spojrzałam w górę i zauważyłam młodego chłopaka z torbą treningową na ramieniu. Czy tutaj wszyscy mają takie torby?! Poprawiłam czapkę jedną ręką a drugą chwyciłam chłopaka. Kiwnęłam tylko głową w podziękowaniu i wyrwałam rękę z uścisku. Chłopak trochę się speszył ale tylko na moment bo po chwili znów powrócił jego uśmiech.– Strasznie ślisko, prawda? – zagadał. Spojrzałam na niego ale się nie odezwałam. Miałam ochotę jak najszybciej wrócić do domu. – Boże, ja ci się nie przedstawiłem! – wyciągnął jeszcze raz do mnie rękę – Michał.
Spojrzałam na jego wyciągniętą rękę a potem na twarz. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać więc po prostu go wyminęłam i tak szybko jak mogłam oddaliłam się od niego. Nie słyszałam, żeby mnie wołał co mnie cieszyło. Tym razem bardziej uważałam jak idę więc droga do domu zajęła mi więcej czasu.
Stojąc na schodach przed domem otrzepałam buty ze śniegu i weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę i słysząc tatę oraz Iwonę w kuchni poszłam tam.
- Jestem – oznajmiłam wychylając się i zostając na tyle długo, żeby mogli skojarzyć, że to ja i czmychnęłam na górę. Po drodze sprawdziłam godzinę, było parę minut po dziewiętnastej więc postanowiłam już iść się myć. Zabrałam pidżamę z pokoju i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, musiałam się śpieszyć bo nadal byłam zmarznięta, a przez gorącą wodę szczypało mnie całe ciało. Umyłam zęby i przeczesałam mokre włosy palcami i wrzuciłam brudne ubranie do w połowie wypełnionego kosza. Zeszłam na dół do kuchni w celi przygotowania sobie kolacji. Tata z Iwoną ciągle tam siedzieli. Wstawiłam wodę na herbatę i wyciągnęłam z lodówki jakiś serek waniliowy.
- Wystarczy ci tyle? Jeśli chcesz mogę ci zrobić kanapki – powiedziała Iwona troskliwym tonem.
- Nie, dziękuję – powiedziałam sięgając po łyżeczkę.
- Musisz jeść – powiedział tata zakładając ręce na piersi. Spojrzałam na niego już lekko poddenerwowana ale w jego oczach zobaczyłam jedynie troskę. Westchnęłam i wtedy Iwona podeszła do lodówki w celu zrobienia mi kolacji. Gdy czajnik zaczął gwizdać zalałam wrzącą wodą kubek, ukroiłam plasterek cytryny i posłodziłam. Wróciłam na miejsce i skończyłam jeść serek w momencie kiedy Iwona postawiła przede mną talerz z dwiema kanapkami. – Gdzie dziś byłaś? – spytał.
 -W parku – odpowiedziałam mu. 
- Leeeeenkaaaa! - usłyszałam głos Dominika, a dopiero potem ją zobaczyłam. Wbiegła do kuchni z moim telefonem w ręku. - Masz! - podała mi go wyciągając rękę. Wzięłam od niej telefon i wyszłam z kuchni kierując się do pokoju. Dzwoniła babcia więc postanowiłam oddzwonić. Odebrała już po drugim sygnale i od razu zaczęła mówić. Usiadłam na łóżku i słuchałam jej, nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Pożegnałam się z nią po równo pół godzinnej rozmowie i zeszłam na dół po swoje kanapki. Tata siedział z Sebastianem na kanapie w salonie i oglądali jakiś mecz. Zabrałam kolację i pobiegłam na górę. Zjadłam i położyłam się do łóżka ze słuchawkami w uszach. Przymknęłam oczy i zasnęłam.



****
Pojawił się Michał. Jak myślicie, jak rozwinie się ich znajomość? 
Chcę już wakacje, a tu za tydzień czekają mnie jeszcze egzaminy. Masakra! Już mnie wkurwia ta szkoła...
Pozdrawiam! Mam nadzieję, że się podobało :).
Ps. Przepraszam za błędy jeśli jakieś wystąpiły ale nie mam kompletnie nastoju, żeby sprawdzić to coś na górze.

6 komentarzy:

  1. Kapitalny rozdział!!! Zapraszam też do siebie w wolnej chwili: upewnialam-sie-ze-jestes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. masz doczekałaś w końcu tego dnia, w którym skomentuję Ci rozdział xd
    ale ja nigdy nie wiem co pisać, bo nie chce się powtarzać ale wiesz co myślę :))
    Pozdrawiam i wpadaj do mnie- do domu, ale na bloga też możesz ;p
    maaariooo ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuuudne!!
    Nadrobiłam wszystko i bardzo, ale to bardzo mi się podoba!
    Zostaję tu do końca! Nie pozbędziesz się mnie już :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń