-
Co?! – ojciec spojrzał na mnie. Skuliłam się. – Nie wolno ci tak mówić,
rozumiesz?! – złapał mnie za ramiona i patrzył prosto w oczy. Długo nie
wytrzymałam i spuściłam wzrok na podłogę. Jak mam tak nie mówić kiedy to
prawda! – Nie możesz się obwiniać za ich śmierć! To nie jest twoja wina, a tym
bardziej ich nie zabiłaś – tata płakał. Płakał jeszcze bardziej niż wtedy kiedy
mówił o swoim przyjacielu czy na pogrzebie mamy.
- Gdybym
.. – zaczęłam ale rosnąca gula w gardle uniemożliwiała mi powiedzenie
czegokolwiek. Spróbowałam się choć na chwilę uspokoić ale nic z tego.
-
Lena! To nie jest twoja wina, nie zabiłaś nikogo! To był zwykły wypadek!
-
Gdybym wtedy nie chciała prowadzić do niczego by nie doszło – wydusiłam z
siebie. Tata patrzył na mnie z niedowierzaniem i lekkim strachem. Wiem, że nie
powinnam się obwiniać ale się obwiniam. Gdybym się wtedy nie uparła, żeby
kierować nic by się nie stało! Prowadziłaby moja mama czy Adam i bezpiecznie
byśmy dojechali.
-
Nie, Lenka to nie jest twoja wina – powiedział powoli i ponownie mnie
przytulił. Z moich ust wydobył się szloch, wtuliłam się w jego klatkę piersiową
i płakałam, a ojciec płakał ze mną. Nie wiem jak długo tak siedzieliśmy ale w
końcu zasnęłam.
Usłyszałam
pukanie do drzwi, odwróciłam się plecami do ściany i podparłam na łokciu. Po
chwili drzwi się uchyliły i zajrzała przez nie Iwona.
-
Jest już za piętnaście siódma, nie schodziłaś więc … Chyba, że chcesz zostać w
domu.
- Nie
– odpowiedziałam zachrypniętym głosem. – Już wstaję – posłałam jej nikły
uśmiech i wyszłam spod ciepłej kołdry. Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam
się za telefonem. Dziwne, że budzik nie zadzwonił nie wyłączałam go. Kiedy
zorientowałam się że telefonu nie ma na szafce tylko leży po drugiej stornie
pokoju z oderwaną klapką i baterią obok podniosłam się z trudem i podeszłam
pozbierać aparat. Włożyłam baterię i czekałam aż się włączy ale niestety padła
kompletnie bateria więc rzuciłam telefon na łóżko i podeszłam do szafy
wyciągnąć z niej jakieś ubrania. Spojrzałam jeszcze przez okno za którym
prószył śnieg. Wyciągnęłam wczorajsze czarne rurki, ciepłą szarą bluzę, którą
dostałam od Marty i czarną bokserkę.
Gdy
już się ogarnęłam zeszłam na dół wiążąc włosy w wysokiego kucyka. Poprosiłam
Iwonę o jakieś tabletki na ból głowy i zabrałam się za śniadanie, które
przygotowała wcześniej. Nawet nie patrzyłam na Dominikę, która bacznie mi się
przyglądała ale nic nie mówiła. Dziś odwoziła nas Iwona bo tata znów miał
trening.
Do
rozpoczęcia lekcji miałam jeszcze dwadzieścia minut więc szybko się rozebrałam
i udałam do łazienki gdzie, według instrukcji Klaudii, można było palić.
Weszłam do ostatniej kabiny i zapaliłam jednego papierosa. Powoli paliłam
nasłuchując czy nikt nie idzie ale na szczęście nie. Po kilku minutach
wrzuciłam peta do sedesu i spuściłam wodę. Poszłam jeszcze umyć ręce i uchylić
okno. Kiedy przyszłam pod klasę już prawie wszyscy byli. Rozejrzałam się w
poszukiwaniu Michała ale niestety nie zauważyłam go.
-
Hej! – przywitała mnie blondynka uśmiechając się promiennie.
-
Hej – odpowiedziałam i spojrzałam na dziewczyny za nią, uśmiechnęłam się do
nich.
-
Nooo opowiadaj! – chwyciła mnie za ramię i nagle znalazłam się po ostrzałem
spojrzeń chyba wszystkich dziewczyn w klasie. Spojrzałam na nią
zdezorientowana.
-
Coo…
- No
jak to co?! Ty i Michał! Spodobałaś mu się to widać gołym okiem – szturchnęła
mnie w żebro. Co ona wygaduje?! – Widziałyśmy wszystko! Jak się tobą wczoraj
zajmował i pokazywał wszystko i gadał .. Noo więc? – spytała.
-
Myy nic … - mruknęłam. Nie chciałam z nimi gadać. Boże czy one muszą być takie
wścibskie?!
-
Ooo jasne nic – zaśmiała się blondynka. – No weeź! Nam przecież możesz
powiedzieć – wskazała na dziewczyny i siebie.
- Co
powiedzieć? – usłyszałam znajomy głos i już po chwili obok mnie stanął Michał.
-
Nic – odpowiedziała Klaudia posyłając swój śnieżnobiały uśmiech. – Zostawimy
was samych – dodała jeszcze i razem z resztą dziewczyn odeszły. Wypuściłam
powietrze z płuc, które trzymała ładnych paręnaście sekund i spojrzałam na
siatkarza.
-
Dzięki – uniosłam lekko kąciki ust do góry ale wątpię, żeby zauważył ponieważ
cały czas wpatrywał się w dziewczyny.
-
Naprzykrzały Ci się? – spytał w końcu spoglądając na mnie.
-
Nie – odpowiedziałam poprawiając torbę na ramieniu. Brunet tylko kiwnął głową i
ruszył powoli w stronę klasy. Nauczycielka już czekała w drzwiach aż wejdziemy.
Usiadłam do ławki Michała podczas gdy ten podszedł do nauczycielki po test.
Pewnie chodzi o te zaliczenia semestralne, pomyślałam i zaczęłam się
wypakowywać.
Po
skończonej lekcji poczekałam na Kubiaka pod salą. Kiedy tylko wyszedł i mnie
dostrzegł od razu się szeroko uśmiechnął.
-
Nie wiedziałem, że czekasz. Wyszedłbym szybciej – powiedział podchodząc do
mnie.
-
Jak poszło? – spytałam.
-
Dobrze. Na bank zaliczę! – powiedział pewny siebie. – To co teraz mamy? –
spytał, a ja wyjęłam plan, żeby sprawdzić jaką mamy teraz lekcje.
Przez
trzy kolejne dni Michała nie było w szkole. Nie było mi to na rękę ponieważ
przez ten czas Klaudia ciągała mnie za sobą wszędzie i gadała – o wszystkim!
Jakoś gadulstwo Michała potrafię jeszcze znieść ale jej nie! Czasami dołączały
do nas jeszcze jej koleżanki, a tego to już nie mogłam wytrzymać. Gadały ciągle
o chłopakach. Michał to chociaż potrafi się śmiać i pożartować, one nie. Na
szczęście był już piątek i zwolnili nas z trzech ostatnich lekcji. Szłam koło
Klaudii i jeszcze jakiejś jednej blondynki, której imienia nie pamiętam i
słuchałam jak gadają o sukienkach, które niedawno zakupiły.
- A
ty Lena? W co się jutro ubierasz? – głos jakiejś brunetki wyrwał mnie z
zamyślenia. Kilka sekund zajęło mi zarejestrowanie tego, że to pytanie było do
mnie.
-
Eee..?
- No
na studniówkę! – pisnęła Klaudia. – Michał cię nie zaprosił? – To, że z nim
gadam nie znaczy, że pójdziemy razem na jego studniówkę. Gdyby nie ta cała
sytuacja sama miałabym za tydzień studniówkę w starej szkole i poszłabym na nią
z moim Adasiem.
-
Nie idę – mruknęłam i szybko poszłam do szatni. Buty zmieniłam najszybciej jak umiałam
ale nie zdążyłam założyć kurtki bo już słyszałam, że idą dziewczyny dlatego
zdjęłam ją tylko z wieszaka i wpychając reklamówkę z tenisówkami do torby
opuściłam czym prędzej szatnię. Ubrałam się dopiero na zewnątrz. Wychodząc poza
bramę placówki naciągnęłam tylko czapkę i zapięłam kurtkę. Przeszukałam torebkę
w poszukiwaniu papierosów i kiedy w końcu ją znalazłam wyciągnęłam jednego i
odpaliłam. Musiałam przejść się do domu pieszo bo Iwona na pewno jest w pracy a
tata pewnie ma trening. Do dziś nie potrafię ogarnąć jego „godzin pracy”.
W
drodze do domu zdążyłam spalić dwa papierosy i nieźle zmarznąć. Więc gdy tylko
przekroczyłam próg domu od razu ruszyłam do kuchni wstawiając wodę na herbatę,
a dopiero potem się rozebrałam. Odkąd tylko Klaudia spytała się mnie o
studniówkę nie mogę przestać myśleć o Adamie. Pewnie o tej porze zamknęłabym
się z Martą u mnie w pokoju i próbowałybyśmy różnych fryzur na ten wieczór.
Z
zamyślenia wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła. Niechcący potrąciłam szklankę,
która stała na blacie, westchnęłam i zaczęłam zbierać okruszki szkła. Gdy już
wszystkie znalazły się w koszu stwierdziłam, że nie ma sensu siedzieć w domu i
postanowiłam się przejść. Poszłam na górę po torebkę, z której powyciągałam
wszystkie książki i zeszyty, a zostawiłam tylko portfel i papierosy. Weszłam
jeszcze tylko na chwilkę do kuchni zostawić wiadomość dla Iwony lub taty, nie
wiem kto pierwszy wróci do domu, że wychodzę na spacer.
Nie
wiem jak długo tak chodziłam bez celu ale w końcu znalazłam się pod halą
treningową. Przystanęłam na parę minut i obejrzałam ją dokładnie, a następnie
powoli zaczęłam ją okrążać. Kiedy zaszłam już na tyły zauważyłam zaledwie dwa
samochody.
-
Jeśli chciałaś zobaczyć jak twój staruszek sobie radzi na boisku to się
spóźniłaś – usłyszałam za sobą ten charakterystyczny wesoły głos, odwróciłam
się i dostrzegłam Michała idącego w moją stronę z czarną torbą treningową w
jednym ręku, a kluczykami w drugiej. – Trening się już skończył, a Igła
pojechał kilka minut temu, musieliście się minąć – dodał zatrzymując się koło
mnie.
-
Nie przyszłam na trening. Spacerowałam – odpowiedziałam. Michał zmarszczył
brwi. – Zwolnili nas dzisiaj z trzech ostatnich lekcji więc byłam wcześniej w
domu, a że się nudziłam to wyszłam – wzruszyłam ramionami. Nagle sama nie wiem
czemu zaczęłam gadać.
- Że
ci się chciało tyle chodzić – zaśmiał się poprawiając torbę. Wzruszyłam tylko
ramionami. – Może cię podwieźć?
-
Niee, przejdę się.
-
Daj spokój! Jest już po czwartej i robi się ciemno! Nie będziesz sama wracać do
domu skoro mogę cię podwieźć – zakręcił kluczykami na palcu. – Dawaj! – machnął
głową i ruszyliśmy powoli w stronę jego samochodu.
-
Dlaczego nie było cię w szkole? – spytałam gdy tylko znaleźliśmy się w
samochodzie a Kubiak podkręcał ogrzewanie.
-
Wątpię czy się tam jeszcze pojawię – wzruszył ramionami. Samochód był odpalony
ale jeszcze nie odjeżdżaliśmy. – A co stęskniłaś się za mną? – mrugnął okiem.
Pokręciłam głową.
-
Nie tylko musiałam wysłuchiwać gadania dziewczyn w co się ubiorą na studniówkę
– wywróciłam oczami. Dziwne, znałam go zaledwie parę dni, a czułam się bardziej
swobodnie niż przy tacie i jego rodzinie. Może to dlatego, że Kubiak nie
wiedział co się stało i nie patrzył na mnie jak na skrzywdzonego szczeniaczka.
-
Noo tak, jutro studniówka – pacnął się w czoło.- Zapomniałem! – uśmiechnęłam
się. – Co jutro robisz? – spytał nagle spoglądając na mnie. Przeraziłam się!
Nie miałam zamiaru nawet tam iść! Nie należałam do tej klasy, z nikim tam się
nie koleguję więc … - Halo! – Brunet pomachał mi ręką przed twarzą. Zamrugałam.
-
Yyy … jestem zajęta – odpowiedziałam i szybko spojrzałam w boczną szybę. Nagle
zamarłam dostrzegając kogoś na parkingu. Nie! Czy to na pewno …?! Przejechałam
dłonią po drzwiach w poszukiwaniu klamki. Nie chciałam choćby na chwilę spuścić
go z oczu, kiedy w końcu znalazłam klamkę poszarpałam się z nią trochę zanim
otworzyłam drzwi. Wybiegłam na mroźne powietrze, po tych kilku minutach
zdążyłam się trochę ogrzać. – Hej! Poczekaj! – krzyknęłam do chłopaka, który
znajdował się już tylko kilka metrów ode mnie. Kiedy w końcu do niego
dobiegłam, złapałam za rękaw i pociągnęłam. Chłopak odwrócił się w moją stronę,
a ja poczułam jak moje serce znów rozrywa się na milion małych kawałeczków.
****
Witam ponownie! :D Jak widzicie już trochę się wyjaśniło jak Lenka straciła najbliższych. Mam nadzieję, że się podobało. Komentujcie, to naprawdę motywuje!
Wczoraj wróciłam z wakacji, było w miarę fajnie tylko pogoda za bardzo nam nie dopisała. Pozdrawiam!