Odkąd
wróciłam ze szkoły nie opuszczałam swojego pokoju. Byłam wściekła zarówno na
ojca jak i na Michała, który najpierw ignorował moje telefony aż w końcu
całkowicie go wyłączył. Bombardowałam go jeszcze esemesami i wiadomościami na
facebooku, może kiedy zobaczy, że naprawdę potrzebuję z nim porozmawiać
oddzwoni? Był jedyną osobą tutaj, na którą zawsze mogłam liczyć i nigdy niczego
nie oczekiwał. W końcu sam się mianował moim przyjacielem, a teraz ja nie pozwolę
mu się z tej funkcji po prostu odwołać. Zbyt wiele dla mnie znaczy.
Kiedy
w końcu około godziny dwudziestej drugiej zostało mi piętnaście procent baterii
postanowiłam wstać z łóżka i zobaczyć czy już wszyscy poszli spać. Wyszłam
ostrożnie z pokoju, na korytarzu było ciemno a z dołu nie dochodziły dźwięki
telewizora. Ojciec był wkurzony więc mógł się wcześniej położyć co mi bardzo
odpowiadało.
Zeszłam
na dół do kuchni żeby coś zjeść bo od paru minut mój brzuch wydawał dziwne
dźwięki. Zdziwiłam się widząc Iwonę siedzącą przy stole z laptopem przed sobą.
Kiedy mnie zauważyła uśmiechnęła się słabo i przyłożyła palec do ust.
-
Myślałam, że już zasnęłaś – szepnęła. Zerknęłam w górę schodów, na korytarzu
było ciemno a spod drzwi nie było widać nigdzie smug światła, więc albo ojciec
śpi albo siedzi przy zapalonej lampce nocnej.
-
Nie – odszepnęłam, weszłam do kuchni i oparłam się o blat kuchenny.- Próbowałam
dodzwonić się do Michała, chciałam to wszystko wyjaśnić.
-
Nie odbiera? – Wstała i podeszła do mnie po czym objęła mnie ramieniem. To był
pierwszy tak czuły gest z jej strony, nie wytrzymałam i przytuliłam się do niej
a z moich oczu popłynęły łzy.
-
Nie – starałam się mówić jak najciszej mimo wielkiej guli w gardle. – Nie wiem
co się dzieje, nigdy mnie tak nie ignorował. Przyjaźnimy się …
-
Krzysiek myśli, że to coś więcej … - westchnęła. Spojrzałam na nią pytająco.
Coś więcej? Co?! – Że jesteście parą. – Zaśmiałam się, ja i Michał? Absurd!
-
Nawet jeśli to co mu się w tym nie podoba? – spytałam.
-
Jakby nie patrzeć to jego kolega z drużyny – wzruszyła ramionami.
- A
mój ze szkoły – odpowiedziałam. Iwona się uśmiechnęła, miałam wrażenie, że jej
kompletnie nie obchodziło kim dla ojca jest Kubiak, ważniejsze kim on jest dla
mnie.
-
Idź już spać – pogłaskała mnie po głowie. – Jutro szkoła a potem mecz, mam
nadzieję, że z nami pojedziesz? – Uśmiechnęła się. Tym razem szczerze.
-
Jasne! – Na meczu będzie Michał, a wtedy na pewno uda mi się go złapać i
pogadać z nim. Jeszcze raz uścisnęłam Iwonę i poszłam na górę do łazienki wziąć
szybki prysznic, a potem spać.
Gdybym
tylko mogła pojechałabym do szkoły autobusem, niestety ojciec uparł się że mnie
odwiezie, a nie chciałam, żeby Dominika czy Sebastian, który i tak wyczuwał, że
coś jest nie tak, widzieli jak kłócę się z ojcem. Na szczęście nikt nie
próbował mnie zagadywać, a kiedy tylko podjechaliśmy pod moje liceum
wyskoczyłam z auta nawet się nie żegnając. Tuż za bramą czekała na mnie Klaudia
więc szybko do niej podeszłam.
-
Hej! – Uścisnęła mnie na powitanie.
-
Cześć – odpowiedziałam.
-
Uuuu, a kto tu taki nie w sosie? – zaśmiała się. – Coś się stało?
-
Mam szlaban. Wiedzą, że nie byłam wtedy u ciebie. – Zawsze wkurzałam się na jej
dociekliwe pytania ale tym razem miałam je gdzieś i wolałam odpowiedzieć żeby
mieć z głowy. Od rana moje myśli skupiały się tylko wokół Kubiaka i wieczornego
meczu więc dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że blondynka nie idzie koło
mnie. Przystanęłam i odwróciłam się. Stała parę kroków dalej ze zmartwioną?
miną. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niej. – Co jest?
-
Nie dobrze, że masz szlaban – mruknęła zagryzając wargę i marszcząc czoło.
Wyglądała trochę dziwnie kiedy intensywnie nad czymś myślała ale jej o tym nie
powiedziałam.
-
Dlaczego?
- Bo
tym razem ja potrzebuję przykrywki na weekend i tylko ty możesz mi w tym pomóc.
-
Ja?! – Zdziwiłam się. Klaudia miała mnóstwo koleżanek, a Marlena, o ile się nie
mylę, była jej najlepszą przyjaciółką. Dlaczego jej nie poprosi o pomoc?
-
Tak ty! Co do ciebie to jestem w stu procentach pewna, że mnie nie wygadasz
przed nikim, a dodatkowo masz u mnie dług.
-
Tamto nie wypaliło, mówiłam …
-
Ale chęci się liczą! – Westchnęłam.
- No
dobra, o co chodzi? – Blondynka rozejrzała się w koło, sama też to zrobiłam ale
nikt i tak nas nie podsłuchiwał, większość osób szła szybko do szkoły, żeby
schować się przed mrozem. Kiedy w końcu upewniła się że nikt nas nie słyszy
nachyliła się do mnie i wyszeptała mi prosto do ucha.
-
Mam randkę! – Odsunęłam się. Byłam szczerze zdziwiona, że taka dziewczyna jak
Klaudia chce zachować w sekrecie, że idzie na rankę. W końcu wiele chłopaków w
szkole się za nią ogląda.
- A
to tajemnica bo? – Spytałam, powoli zaczynałam czuć uroki zimy kiedy palce u
nóg zaczęły mi drętwieć.
- On
jest starszy – szepnęła. – Niewiele ale jednak. – Kiedy nic jej nie
odpowiedziałam znów się do mnie nachyliła. – To Adam!
Moje
serce mocniej zabiło na dźwięk tego imienia, zamrugałam parę razy w razie gdyby
w moich oczach zebrały się łzy i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że
Klaudia wcale nie miała na myśli mojego Adama ale innego Adama. Adama, którego
obie znamy. Adama, który uczył nas w tym semestrze matematyki – naszego nauczyciela!
-
Co?! – wypaliłam trochę za głośno.
-
Ciii! – Złapała mnie za ramię. – Nikt nie może się dowiedzieć! Fajnie nam się w
ostatni weekend rozmawiało no i tak wyszło, że umówiliśmy się na piątek. Proszę
obiecaj, że nikomu nie powiesz i że będziesz mnie kryć! – Złożyła ręce jak do
modlitwy i lekko ugięła kolana. Krycie jej to jedno ale krycie jej za to, że
umawia się na nauczycielem to drugie. Jednak z drugiej strony ona sama mnie
kryła, nie wypaliło, ale się nikomu nie wygadała.
-
Dobra – westchnęłam.
-
Dziękuję!! – Pisnęła i mocno mnie przytuliła. – Dobra chodźmy bo zaraz się
spóźnimy na lekcje! – Złapała mnie pod ramię i zaciągnęła do szkoły.
Prawie
nic nie pamiętam z lekcji. Cały czas myślałam o dzisiejszym meczu i że w końcu
spotkam Michała, który mi wszystko wyjaśni. W międzyczasie pisałam do niego.
Niestety nadal mnie ignorował.
W
końcu po ośmiu godzinach lekcyjnych mogłam wyjść ze szkoły. Miałam dziś wracać
autobusem ale Klaudia zaproponowała, że mnie odwiezie bo i tak jadą z mamą w
tamtą stronę. Szczerze w to wątpiłam ale było strasznie zimno, a patrząc na
ostatnie wydarzenia nie chciałam wracać pieszo z przystanku więc z chęcią się
zgodziłam.
Przed
godziną czwartą już byłam w domu, kiedy odgrzewałam sobie obiad wróciła Iwona z
dzieciakami. Zjedliśmy razem i zaraz zaczęliśmy się zbierać na mecz. Dominika
oczywiście była cała w skowronkach, uwielbiała chodzić na mecze, a właściwie to
uwielbiała ciągać mnie ze sobą po całych trybunach albo hali. Na palcach jednej
ręki mogę zliczyć ile meczy obejrzałam w całości.
W
końcu dotarliśmy na halę i zajęliśmy swoje miejsca. Obok Iwony siedziała ta
cała Olka od Piotrka, kiedy zauważyła, że się na nią patrzę, uśmiechnęła się do
mnie ale ja odwróciłam wzrok. Gdyby nie oni ojciec nigdy by się nie dowiedział,
że byłam tej nocy u Michała, a on odbierałby ode mnie telefony. Zaczęłam
rozglądać się po boisku, zawodnicy obu drużyn mieli rozgrzewkę ale nigdzie nie
dostrzegałam Kubiaka. Przeleciałam wzorkiem po boisku, ławce zawodników,
kwadracie nawet po trybunach i wejściach do szatni ale nigdzie go nie było.
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam do niego pisać kiedy poczułam, że ktoś mnie
lekko kopie w nogę. To był Sebastian.
-
Michał dziś nie zagra, wujek mówił, że się rozchorował.
-
Dzięki, młody – uśmiechnęłam się do niego i zerwałam na równe nogi, zgarnęłam
swoje rzeczy i bez słowa opuściłam hale. Nie obchodzi mnie co mówił ojciec,
Michał jest moim przyjacielem i chcę z nim porozmawiać. W biegu się ubrałam i
zadzwoniłam po taksówkę. Ojca mam z głowy przez jakieś 2 godziny, a Iwona
zrozumie.
***
Skoro coraz większymi krokami zbliża się egzamin z ekonomii naszła mnie wena i tak oto powstał rozdział. Większych błędów chyba nie ma przed chwilą skończyłam go pisać i sprawdzałam, a gdyby jednak były to przepraszam!
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda. Jak już mówiłam - obiecuję, że skończę to opowiadanie tylko zajmie mi to więcej czasu niż myślałam. Pierwotnie miałam je skończyć we wrześniu 2016 roku ale wyszło jak wyszło.
Ps. To nowy rozdział w tym roku więc życzę Wam wszystkiego dobrego na 2017r.! Trochę się spóźniłam ale ...
Pozdrawiam!