poniedziałek, 28 listopada 2016

Rozdział 21



Czy wszystko ok? Nic nie było ok, ale na razie nie byłam w stanie rozmawiać o tym z kimkolwiek. Zamrugałam parę razy żeby pozbyć się łez i pokiwałam powoli głową.
- Tak, jak najbardziej.
- Jesteś pewna? Możesz mi powiedzieć.
- Wszystko w porządku – powiedziałam odstawiając kubek na stolik. – Wiesz, chyba będę się już zbierać. Zasiedziałam się. – Wstałam i zaczęłam powoli zbierać swoje rzeczy.
- Odwiozę cię – zaproponował Michał.
- Przecież nocuję u Klaudii, trochę to będzie dziwne jak mnie odwieziesz – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam lekko.
- W sumie racja – zaśmiał się. Ubrałam kurtkę i buty, założyłam torebkę na ramię i odwróciłam się do szatyna.
- Dziękuję.
- Za to, że użyczyłem ci salonu do nawalenia się i sypialni na odespanie? Drobiazg – machnął ręką, a ja się zaśmiałam.
- Za to też.
- Nie ma sprawy – spoważniał trochę. Wyciągnął do mnie ręce. – No chodź tu! – Przez chwilę się zastanawiałam ale w końcu podeszłam do niego i dałam się uścisnąć. Nawet sama go lekko objęłam powtarzając sobie w myślach, że to tylko Michał.
Po kilku sekundach odsunęłam się od niego i wyszłam z mieszkania. Mam nadzieję, że ojciec się nie domyśli, że go okłamałam i że nie będzie zadawał zbędnych pytań odnośnie nocowania u Klaudii. Poza tym muszę jeszcze wymyśleć cokolwiek dla blondynki, coś w co łatwo uwierzy.
Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam pary, która chciała wejść podczas gdy ja właśnie otwierałam drzwi, i na nią wpadłam.
- Przepraszam – mruknęłam spoglądając na nich. Otworzyłam szerzej oczy widząc przed sobą znajome twarze. To Piotrek i Olka, chyba już, Nowakowscy.
- Cześć! – przywitali się jednocześnie.
- Dzień dobry, przepraszam śpieszę się – powiedziałam szybko i ich wyminęłam. No świetnie, jeśli mnie zobaczyli to tylko mogę się modlić, żeby nic nie wypaplali ojcu.
Kilkanaście minut później odwieszałam kurtkę na wieszak w przedpokoju w naszym domu. Słyszałam, że w salonie gra telewizor i pewnie tata tam siedzi i ogląda mecz, który widziałam u Kubiaka. Wzięłam torebkę i próbowałam niezauważalnie przemknąć do mojego pokoju na górę, niestety Iwona mnie zauważyła.
- Jesteś już? I jak było? – spytała, tata odwrócił wzrok od telewizora.
- Fajnie. Rozmawiałyśmy, oglądałyśmy film i jadłyśmy pizzę – skłamałam. Bałam się że coś zauważą ale ojciec się tylko uśmiechnął, a Iwona podsumowała to wszystko jednym słowem „miło” i mogłam iść do pokoju.
Popołudnie spędziłam bawiąc się z Dominiką. Dopiero późnym wieczorem kiedy leżałam już w łóżku umyta zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Zostałam zgwałcona. Na samą myśl w oczach zebrały mi się łzy, wzięłam kilka głębszych wdechów żeby się uspokoić. Mogę być w ciąży. Nie chcę mieć teraz dziecka! Mogłam też złapać jakąś chorobę. To byłoby chyba gorsze od ciąży. Muszę się przebadać! Ale to chyba będzie trochę kosztować, nie mogę wziąć pieniędzy od ojca bo będzie się pytał na co mi to. Poproszę Michała, zgodzi się. Kiedyś mu oddam, tylko najpierw muszę się dowiedzieć gdzie i jak zrobić takie badania.
Pół nocy przeleżałam próbując zasnąć ale niestety zasypiałam tylko na parę minut by potem zbudzić się zlana potem z koszmaru. Kiedy ostatni raz się przebudzałam, po piątej, stwierdzałam, że nie ma sensu już iść spać. Przetarłam oczy dłońmi i wstałam z łóżka, zeszłam na palcach do kuchni i wstawiłam sobie wodę na herbatę.
Oparłam się o blat, założyłam ręce na piersi i przyglądałam się oświetlonej ulicy. Padał śnieg, dość gęsty. Rano tata, pewnie będzie miał problem, żeby odpalić samochód. Może dzięki temu spóźnię się do szkoły, albo w ogóle nie pójdę. Kilka tygodni temu w środku nocy Michał przyszedł do mnie i zaprowadził do parku, ciekawe czy sama bym tam trafiła?
Po kilku minutach zalałam kubek wrzącą wodą i powoli wróciłam do pokoju. Odstawiłam kubek na szafkę nocną i wzięłam z biurka swojego laptopa. W przeciągu kilkunastu miesięcy straciłam najważniejsze sobie osoby i jedyne co teraz mogę zrobić to oglądać zdjęcia z nimi, które mam na komputerze.
W pół do siódmej, kiedy usłyszałam, że Iwona wyszła z sypialni i po kolei budzi dzieciaki, zamknęłam laptopa i wyszłam z pokoju do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i zrobiłam sobie makijaż, żeby choć trochę ukryć sińce pod oczami i skierowałam się do kuchni gdzie wszyscy siedzieli.
- Mamuusiu! Mogę dziś zostać w domu? – spytała Dominika. Uśmiechnęłam się pod nosem, też chciałabym zostać w domu.
- A z kim? Nikogo nie będzie w domu – odpowiedział jej tata.
- To sama zostanę!
- Może za kilka lat – zaśmiała się Iwona. Kiedy w końcu zjadłam swoje kanapki poszłam na górę spakować potrzebne książki, zabrałam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Kilka minut później byliśmy już w drodze do szkoły.
Podczas dwóch pierwszych lekcji nie widziałam nigdzie Klaudii i już miałam nadzieję, że blondynka po prostu sobie daruje dzisiejszy dzień, niestety gdy przyszłam pod klasę od angielskiego ta już na mnie czekała. Chwilę potem mocno ścisnęła mnie za rękę i zaciągnęła na wolną ławkę pod oknem.
- No, słucham?! Co było takie ważne, że musiałam cię kryć? – Przez chwilę milczałam, do samego końca nie zastanawiałam się nad tym co jej powiem. – Bo wiesz, ja w sobotę poszłam na ten cały wernisaż czy jak to tam się zwie, to na co podobno zapraszał cię pan Adam – kiwnęłam głową. – No, bo to on organizował i jego ojciec. I wiesz w sumie to Adam powiedział, że bardzo dobrze rysujesz i chciałby kiedyś wystawić twoje prace i prosił, żebym cię namówiła na namalowanie czegoś, a propo mogłabyś mi pokazać te swoje rysunki?
- Nie mam ich przy sobie ..
- To jutro, no ale wracając do tematu to … wróciłam wieczorem więc jakby twoi rodzice zapytali się coś moich to byłam na noc w domu, ale powiedz mi gdzie ty byłaś?!
- No dobra – westchnęłam. – Byłam u Michała ..
- Serio?! I co było coś więcej? – Uśmiechnęła się i szturchnęła mnie lekko w ramię.
- Nie! Nie! – Zaprzeczyłam szybko. – Po prostu rozmawialiśmy i sama nie wiem kiedy zasnęłam, nie wyspałam się po twoich urodzinach i po prostu szybko odpłynęłam.
- A no właśnie! Gdzie wtedy zniknęłaś?
- Yyy …
- Widziałam jak tańczysz z Kacprem i nagle zniknęliście – Klaudia zabawnie poruszyła brwiami na co się uśmiechnęłam wiedząc co ta już ma na myśli. Na szczęście zabrzmiał dzwonek i dziewczyna przestała mnie wypytywać.
Po trzech kolejnych lekcjach w końcu mogłam wrócić do domu. Zaszłam jeszcze do sklepu, żeby kupić papierosy i po jakiś dwudziestu minutach weszłam do ciepłego mieszkania. Od razu usłyszałam jak ojciec krzyczy na kogoś.
- Uspokój się! – Słychać było, że i Iwona jest zdenerwowana ale nie wiem czy na to samo co ojciec czy może na niego.
- Jak mam być spokojny?! – Weszłam ostrożnie do salonu. – No nareszcie jesteś – powiedział dysząc ciężko. – Powiesz mi łaskawie gdzie byłaś w sobotę w nocy?
- Mówiłam, że u ..
- Klaudii – przerwał mi. – Jaki film oglądałyście?
- O co ci chodzi? – spytałam nie wiedząc już kompletnie co o tym myśleć.
- Krzysiek daj spokój – powiedziała Iwona tym razem trochę łagodniej.
- Nie! – Zwrócił się do niej. – I możesz wyjść, chcę porozmawiać z m o j ą córką! – zaakcentował wyraźnie to jedno słowo. Spojrzałam na Iwonę, która była lekko zszokowana.
- Która mieszka też i w moim domu, więc pozwól, że zostanę.
- Jak sobie chcesz – machnął ręką. – Gdzie byłaś? – ponownie zwrócił się do mnie.
- Mówiłam ci już, że u Klaudii. O co ci chodzi?
- A nie wychodziłaś przypadkiem w niedziele rano z mieszkania Kubiaka? – Powiedzieli mu! Ale dlaczego?! – A jednak! Masz szlaban! Tylko dom i szkoła! Skończy się wychodzenie nie wiadomo gdzie.
- Nie możesz …
- Mogę! Jestem twoim ojcem ..
- Krzysiek! Daj spokój! Ona nie jest dzieckiem! – W końcu odezwała się Iwona. – Mogłeś pomyśleć o tym wszystkim wcześniej! Sam to zacząłeś!
- Co zaczął? – spytałam ale nikt mi nie odpowiedział.
- Idź do swojego pokoju - powiedział w końcu ojciec. Stałam tam jeszcze kilka sekund patrząc się raz na nią, a raz na niego ale i tak nie uzyskałam odpowiedzi. Pokręciłam głową, ścisnęłam mocniej torebkę i poszłam na górę do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam torbę na łóżko. Przeszłam się kilka razy po pokoju, próbując zrozumieć co miała na myśli Iwona, jednak nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. W końcu wyciągnęłam komórkę z torebki i próbowałam się dodzwonić do Michała jednak nie odbierał. Zrezygnowana usiadłam na łóżku i czekałam, może Iwona do mnie przyjdzie a może Kubiak oddzwoni ... 




***
Jestem, po dość długiej przerwie w końcu zebrałam się w sobie i coś napisałam. Kiedyś obiecałam sobie, że skończę wszystkie zaczęte blogi i może to będzie trwało dłużej niż myślałam ale je skończę. Rozdziały nie będą się pojawiać często ale skończę tego bloga, na pewno. 
Mam nadzieję, że wszystko trzyma się kupy. Przeczytałam trzy ostatnie rozdziały i chyba jednak jest ok, za błędy przepraszam ale jestem padnięta. Jutro mam kolosa i nauka mnie po prostu wykańcza.
Pozdrawiam!